Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image
Przewiń do góry

Góra

Brak komentarzy

Różnice w światłocieniu - Fototekst

Tomasz Stempowski | On 14, grudzień 2012

Książka Berndta Riegera „Odilo Globocnik, twórca nazistowskich obozów śmierci” nie spełnia wymogów stawianych opracowaniom naukowym. Autor nie jest historykiem, lecz lekarzem homeopatą, i ma irytujący zwyczaj uzupełniania braków w wiedzy o faktach przypuszczeniami. Sposób, w jaki to robi, sugeruje, że jest przekonany o swoich zdolnościach do przenikania cudzych myśli, pragnień i planów. Jednak lektura książki nie pozwala czytelnikowi podzielać jego wiary. W dodatku polskie tłumaczenie nie ułatwia podążania za myślą autora, a miejscami jest wręcz kuriozalne. Najzabawniejszy przykład to użycie słowa „arianizacja” zamiast „aryzacja”.

To, co może zainteresować w książce Riegera, to umieszczony za podstawową partią biografii rozdział „Fotografie”. Zreprodukowano w nim 16 zdjęć, które autor opisał i zinterpretował – czasami dość obszernie. Zaczyna się nawet dowcipnie. Fotografie nr 1 i nr 2 to reprodukcje portretu Globocnika przeznaczonego prawdopodobnie do jakiegoś dokumentu. Interpretując pierwszą z nich, Regier pisze:

„Nie jest to mężczyzna nieatrakcyjny, chociaż ma odstające uszy i zbyt pełną dolną wargę, jakby wypełnioną silikonem. Budowa czaszki mówi, że jest „aryjczykiem”, lecz twarzy brak idealnych rysów. W istocie bardziej jest to typ słowiański albo – jak urzędnicy z SS określali, gdy chcieli pomniejszyć „niearyjskie” cechy twarzy własnych ludzi – „Rodzaj twarzy powszechnie spotykanych w rejonie Alp austriackich”. [Przy okazji dowiadujemy się, że brak idealnych rysów jest typowy dla Słowian].

[…] Wydaje się, że w tym momencie Globocnik był trochę rozkojarzony, może poirytowany, w każdym razie czymś zaniepokojony – ale trudno orzec, co to dokładnie mogło być. Nie jest to twarz szczęśliwego mężczyzny, ale kogoś zdolnego do przemocy. Chociaż nie ma to bezpośredniego związku z późniejszą niesławą, fotografia wydaje się dostarczać informacji, kim w rzeczywistości wtedy był. weźmy pod uwagę okres kilku tygodni przed jego wyjazdem do Polski, przed wybuchem drugiej wojny światowej, i mimo iż ukazuje przed osobą robiącą to zdjęcie tylko wyraz znudzenia, fotografia ukazuje jakby uczucie sprawianego komuś bólu i oczekiwanie na powrót tego bólu”[1].

Odnosząc się do drugiej fotografii, stwierdza:

Odilo Globocnik. Fot. nr 2 z książki B. Riegera,„Widzimy na niej inna osobę. Trudno ustalić, czy Globocnik jest tu młodszy czy starszy. Mógł być wtedy starszy, niż na powyższej fotografii. Twarz z czasem zaokrągliła się i jej wyraz złagodniał. Ale mógł też być młodszy, sądząc po oczach – jakby wyblakłych, z błyskiem niewinności. mógł utyć albo stał się pełniejszy, tracąc dziecięce kształty. Tu bardziej przypomina blondyna jest bardziej „aryjski” niż na fotografii nr 1, chociaż ciągle nie jest to „typ” SS. […] Teraz wargi Globocnika są nieco rozchylone, co czyni wyraz jego twarzy trochę głupim i prostackim. Moglibyście sądzić, ze macie przed oczami wiejskiego chłopaka z pewnym doświadczeniem. Jednak nie jest obyty, nie widział jeszcze świata”[2].

Zaprezentowawszy dwie odmienne wizje Globocnika, autor zdradza, że w każdym przypadku patrzyliśmy na to samo zdjęcie, różniące się tylko jakością i jasnością wydruku. Wyciąga z tego wniosek: „Fotografie tyle samo wyjawiają, co ukrywają”. rozciągnięte na trzy strony rozważania służą jednak nie do ustalenia możliwości wykorzystania zdjęć w charakterze źródeł historycznych, lecz jako okazja do zaprezentowania pewnego konceptu:

„Nawet różniące się światłocienie druku tego samego negatywu mogą nas zmylić i pozwolić wierzyć, że to dwie różne osoby. Jednak w przypadku Globocnika prawdziwe są obie interpretacje tego samego negatywu. W życiu realnym mógł być równocześnie przyjaznym, zbłąkanym człowiekiem, jak i nieuleczalnym fanatykiem czy wiejskim zabijaką, ale też i zwykłym mordercą. To co wywnioskowaliśmy z pierwszej fotografii, jest tak samo prawdziwe i cenne, jak to co można wyczytać z drugiej”[3].

Rieger najpierw stwierdza, że z fotografii można wyczytać przeciwstawne treści. To właściwie podważa sens wykorzystywania zdjęć do dociekań o rzeczywistości. W konsekwencji prezentacja i interpretowanie następnych fotografii staje się bezcelowe. Aby unieważnić takie rozumowanie, Regier po prostu uznaje, że każde z odczytań jest prawdziwe. Zapewne ma to sygnalizować złożoność ludzkiej natury w ogóle, a Globocnika w szczególności. Taka konkluzja pozwala mu także nadal snuć rozważania. Nie musi się już obawiać, że źle rozszyfruje treść obrazu. Cokolwiek napisze, będzie tak samo prawdziwe, jak sąd przeciwstawny – w ten sposób wyrobił sobie patent na nieomylność.

Globocnik i Reiner. Fot. nr 3 z książki B. Riegera.Rieger swobodnie puszcza wodze fantazji. Z kolejnych zdjęć odczytuje, co myśli Globocnik, co czuje, kim będzie, kim mógłby być oraz kim by się nie stał, gdyby postąpił inaczej. Rieger porusza się w czasie przeszłym, teraźniejszym i przyszłym, w trybie oznajmiającym, przypuszczającym i pytającym. Ze zdjęcia nr 3, przedstawiającego Globocnika i jego przyjaciela Reinera siedzących przy stole w restauracji z butelkami piwa, Rieger potrafi odczytać nie tylko, że Globocnik wydaje się „w miarę zadowolony”, a na jego twarzy maluje się „wyraz życzliwości”, ale także, że „Wyraźnie myśli…”. Dostrzega też, że „Globocnika otacza aura profesjonalizmu. Mógłby być nauczycielem historii i filozofii”, oraz że „…emanuje zadowoleniem człowieka przedwcześnie na swój wiek tyjacego”.

Po niewidocznych dla innych wskazówkach Rieer rozpoznaje, jak ułożą się w przyszłości stosunki miedzy przyjaciółmi – że Reiner będzie zwierzchnikiem Globocniaka w strukturach SS:

„Taki rozwój wypadków jest już wyraźnie widoczny na tej fotografii. Reiner, szczupły blondyn, zadbany akademik o świdrujących niebieskich oczach, z twarzą zeszpeconą bliznami po rytualnych spektaklach szermierczych – to nowy wzorzec dobrze prosperującego reżimowego przywódcy. Inaczej Globocnik, on sprawia wrażenie człowieka pozbawionego humoru, ale i wytrwałości na pozycji, na której się nagle znalazł. Nie jest doradcą wojskowym i nie ma zdolności menadżerskich. Na jego ruchliwej twarzy maluje się wyraz odzwierciedlający łagodność, uczynność i uległość – brak w niej zapału i samozaparcia. Można śmiało wierzyć, że pozostanie pod wpływem swego zrównoważonego korynckiego przyjaciela i nigdy nie zdobędzie pełni władzy albo wpływowej pozycji. Gdyby pomagał budować administrację w Salzburgu, apotem osiadł gdzieś w Karyntii jako mało znaczący urzędnik, ludzkość uniknęłaby jego dzikiej przemocy i fali zła”[4].

Himmler, Globocnik i inni. Fot. nr 9 z książki B. Riegera.Najgłębsze tajniki psychiki Globocnika są dla Riegera wyraźnie widoczne. Zdjęcie nr 9 przedstawia Globocnika, Himmlera i innych jak siedzą przy stole w czasie partyjnego święta w lipcu 1938 roku. Hitler trzyma na kolanach syna zmarłego bohatera partyjnego. Wdowa siedzi obok. Rieger dostrzegł na zdjęciu, że „Globocnik jest wyraźnie oczarowany Reichsführerem SS; cieszy go czułość, jaką Himmler okazuje chłopcu siedzącemu na jego kolanach. Globocnik niejako wciela się w tego chłopca, tworzy sobie w wyobraźni fantastyczny wizerunek ersatz-syna w obecności ersatz-ojca”[5].

Metoda Riegera pozwala mu ujrzeć na obrazie fotograficznym, co tylko chce. On nie czyta fotografii: kierunek przepływu informacji jest inny. Płyną one nie z obrazu do oglądającego, lecz od autora do zdjęcia. Obraz ma niewielkie znaczenie. Jest tylko pretekstem do wyartykułowania sądów uformowanych już wcześniej.

SOdilo Globocnik, 1938 r. Fot.: Bundesarchiv_Bild_146-2007-0188posób lektury fotografii proponowany przez autora biografii Globocnika pozbawia sensu próby odczytania ich znaczenia. Symulowanie bogactwa i wieloznaczności zawartych w nich treści sprawia, że tracą one jakąkolwiek wiarygodność.

Odilo Globocnik (ur. 21.04.1904, zm. 31.05.1945) od 1931 r. członek austriackiego NSDAP, od 1934 r. w SS, gdzie osiągnął stopień SS Obergruppenführera. Od 22.05.1938 pełnił funkcję Gauleitera Wiednia, jednak już po roku – 30.06.1939 – został zawieszony w skutek nadużyć finansowych. Zgłosił się na ochotnika do Waffen-SS i służył jako oficer SS-Standarte Germania od marca do listopada 1939. W tym czasie wziął udział w wojnie z Polską. 9 listopada 1939 został mianowany Dowódcą SS i Policji (SS- und Polizeiführer) w dystrykcie lubelskim Generalnego Gubernatorstwa. Organizował i nadzorował stworzenie i działalność obozów zagłady w Bełżcu, Sobiborze i Treblince. Ponosi odpowiedzialność za śmierć ponad półtora miliona Żydów zamordowanych w ramach Akcji Reinchrd oraz za wysiedlenia na Zamojszczyźnie. We wrześniu 1943 przeniesiono go do Włoch, gdzie w Trieście został Wyższym Dowódcą SS i policji. Po schwytaniu przez Brytyjczyków 31,05.1945 popełnił samobójstwo.

 

autor: Tomasz Stempowski



[1] Berndt Rieger, Odilo Globocnik, twórca nazistowskich obozów śmierci, Replika 2009, s. 255-256.

[2] Ibidem, s. 256-257.

[3] Ibidem, s.257.

[4] Ibidem, s. 258-259.

[5] Ibidem, s.263.


Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.