Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image
Przewiń do góry

Góra

Brak komentarzy

15 sierpnia – Pocałunek na koniec wojny - Fototekst

15 sierpnia – Pocałunek na koniec wojny

Tomasz Stempowski | On 14, sierpień 2013

 

_Czy na fotografii można pokazać koniec II wojny światowej? Pierwszą trudnością jest samo ustalenie, kiedy to właściwie było. Wprawdzie chronologię można odtworzyć bez problemów, ale wybór konkretnej daty nie jest oczywisty. Od dwudziestu lat dla Polaków wojna skończyła się 8 maja 1945 r., w dniu, w którym Niemcy podpisały w Berlinie akt kapitulacji. W PRL oficjalnie był to 9 maja, bowiem ze względu na różnicę czasu w chwili podpisywania dokumentów w Moskwie był już nowy dzień, a kraje znajdujące się w sowieckiej strefie wpływu musiały świętować wspólnie ze zwycięską Armią Czerwoną. Państwa zachodnie przyjęły niemiecką kapitulację już 7 maja w jednym ze szkolnych budynków – kwaterze głównej Alianckich Sił Ekspedycyjnych w Reims – jednak ze względu na brak dysponującego odpowiednimi pełnomocnikami przedstawiciela ZSRR i zdecydowane żądanie Stalina  podpisanie aktu powtórzono dzień później w Berlinie. Wprawdzie i 8, i 9 maja nadal trwały działania wojenne na Dalekim Wschodzie, ale nie miało to dla wymęczonych wojną mieszkańców Europy większego znaczenia. Dla nich koniec wojny to kapitulacja Trzeciej Rzeszy. Takie odczucie jest wzmacniane przez rocznicowe obchody, często nagłaśniane w mediach.

Inaczej jest w państwach, które bezpośrednio uczestniczyły w walkach na Dalekim Wschodzie. W ich przypadku koniec II wojny światowej wiąże się z pokonaniem Japonii. Ale i one mają trudności z wyborem konkretnej daty. Japonia ogłosiła kapitulację 15 sierpnia 1945 r. po południu (ze względu na różnicę stref czasowych na kontynencie amerykańskim był wówczas jeszcze 14 sierpnia). I prasa w Stanach Zjednoczonych, Australii, Kanadzie, Nowej Zelandii i Wielkiej Brytanii nazwała 15 sierpnia Dniem Zwycięstwa z Japonią (Victory over Japan Day – V-J Day) lub Dniem Zwycięstwa na Pacyfiku (Victory in the Pacific Day – V-P Day). W Wielkiej Brytanii datę tę uznaję się za koniec wojny z Japonią. Inaczej jest w Stanach Zjednoczonych, gdzie na rocznicę zwycięstwa na Pacyfiku wybrano 2 września, kiedy to na pokładzie pancernika MSS Missouri podpisane zostały dokumenty kapitulacyjne.

Wybór daty uznawanej za koniec wojny zależy od doświadczeń historycznych poszczególnych narodów. Kraje, które uczestniczyły wyłącznie lub przede wszystkim w wojnie z nazistowskimi Niemcami, łączą ją z pokonaniem tego państwa. Te, dla których po maju 1945 r. wojna wciąż trwała i nadal musiały angażować w nią znaczne siły, przesunęły ją do chwili pokonania Japonii. W rezultacie wydarzenie historyczne o ogólnej nazwie „koniec II wojny światowej” może oznaczać różne zdarzenia. Nie tylko zresztą te, które wymieniono powyżej. Dla mniejszych narodów pojęcie końca wojny może być związane z ich własnym doświadczeniem historycznym, na przykład wyzwoleniem spod okupacji. Fotografie pokazujące koniec wojny muszą uwzględniać te różnice.

Pierwszą intuicją na temat wyboru konkretnych obrazów jest szukanie wśród zdjęć wykonanych w dniach, które stanowią uznane w danych społeczeństwach daty końca wojny. Byłyby to zatem fotografie zrobione 8 maja, 15 sierpnia lub 2 września 1945 r.

Czy rzeczywiście tak jest? Co pokazują obrazy kojarzone najczęściej z tym wydarzeniem? Przecież w każdym z wymienionych dni miało miejsce wiele sytuacji utrwalonych na kliszy fotograficznej.

Najbardziej oczywistym rozwiązaniem wydaje się wybór któregoś ze zdjęć dokumentujących przyjęcie kapitulacji Niemiec w Reims lub Berlinie w maju 1945 r. (w przypadku Europy) albo Japonii na pokładzie pancernika MSS Missouri we wrześniu tego roku (w przypadku wojny na Pacyfiku). Takie zdjęcia faktycznie istnieją i często ilustrują publikacje poświęcone zakończeniu II wojny światowej.

Trudniejsze wydaje się wskazanie odpowiedniego obrazu zarejestrowanego 15 sierpnia. Cesarz Hirohito ogłosił kapitulację przez radio. Nie doszło wtedy do oficjalnych rozmów między Japonią i jej przeciwnikami. Nie było żadnego spotkania, które mogło zostać uwiecznione na kliszy. A jednak to właśnie fotografie zrobione tego dnia stały się najpopularniejszymi symbolami zwycięstwa w II wojnie światowej. Przedstawiają nie wydarzenia polityczne, lecz spontaniczne ludzkie reakcje.

Alfred Eisenstaedt uwiecznił na czterech ujęciach namiętny pocałunek marynarza i pielęgniarki na Times Square w Nowym Jorku. Tydzień później – 27 sierpnia 1945 r. – jedno z nich zostało opublikowane w tygodniku „Life”. Zamieszczono je dopiero na 27 stronie, a mimo to stało się najczęściej reprodukowaną fotografią w historii pisma i osiągnęło status ikony symbolizującej koniec wojny.

Przez dziesięciolecia tożsamość sfotografowanej pary pozostawała nieznana. W 1980 r. „Life” ogłosił, że szuka tych osób. Okazało się, że wielu byłych marynarzy i pielęgniarek jest przekonanych, że chodzi właśnie o nich. Ostatecznie ustalono, że byli to George Mendonsa i Greta Zimmer Friedman. W chwili zrobienia zdjęcia nie znali się. Później każde poszło w swoją stronę. Greta wiedziała, że fotografia przedstawia ją od razu po jej opublikowaniu. George zobaczył zdjęcie dopiero w 1980 r. i z początku nie był pewien, czy przedstawia jego.

14 sierpnia 1945 r. umówił się na randkę w Radio City Music Hall z inną kobietą, Ritą Petry, która później została jego żoną (widać ją na zdjęciu na drugim planie, nad jego prawym ramieniem). Wtedy ogłoszono koniec wojny i wybuchła powszechna euforia. George wypił dodatkowo kilka drinków. W pewnej chwili zobaczył kobietę w stroju pielęgniarki. Podekscytowany i wstawiony podszedł do niej, mocno chwycił i pocałował. Historia tego spotkania została w zeszłym roku opisana w książce Lawrence’a Verrii i George’a Galdorisi The Kissing Sailor: The Mystery Behind the Photo That Ended World War II. Przypomniała ją też amerykańska telewizja CBC.

Co ciekawe, słynny pocałunek uwiecznił nie tylko Eisenstaedt. Na miejscu był też fotograf marynarki wojennej Victor Jorgensen. Wykonane przez niego ujęcie przedstawia tę samą parę pod nieco innym kątem i w bliższym planie. Choć zdjęcie zostało już następnego dnia opublikowane przez „New York Times”, nie zyskało takiej sławy jak zdjęcie fotoreportera „Life”. Bywa jednak wykorzystywane, ponieważ robiąc je, Jorgensen był na służbie i fotografia znajduje się w domenie publicznej. Wykorzystano ją na przykład na okładce płyty Now Is The Hour Charlie Haden Quartet West.

Zdjęcie Eisenstaedta osiągnęło status ikony fotograficznej. Nie tylko było wielokrotnie reprodukowane, ale doczekało się licznych przeróbek plastycznych. Amerykański artysta John Seward Johnson II wykonał serię rzeźb całującej się pary, które nazwał Bezwarunkowa kapitulacja (Unconditional Surrender). Wprawdzie utrzymuje, że inspirował się fotografią Jorgensena, ale jest to kwestionowane, gdyż to zdjęcie nie pokazuje nóg. Niektórzy sądzą, że powołuje się na nie, by ominąć prawa autorskie przysługujące Eisenstaedtowi.

Inny artysta, Eduardo Kobra, namalował na ścianie budynku przy 25 ulicy na rogu z 10 aleją w Nowym Jorku mural przedstawiający parę na tle rozchodzących się promieniście kolorowych pasów. Wielobarwny obraz przykuwa uwagę turystów spacerujących po sąsiednim parku umiejscowionym na dawnym wiadukcie kolejowym.

To, co najlepiej określa scenę na zdjęciu Eisenstaedta, to autentyczna radość i emocje. Fotografia łączy ważne wydarzenie polityczne z uczuciami ludzi. Z pewnością to jeden z powodów jej siły i popularności. Dla Ameryki koniec wojny to wydarzenie  jednoznacznie pozytywne.

Także w Australii zwycięstwo na Pacyfiku symbolizowane jest przez obraz spontanicznej radości. Reporter australijskiej kroniki filmowej zobaczył 15 sierpnia mężczyznę tańczącego na ulicy. Poprosił go, by zrobił to jeszcze raz. Scena zarejestrowana na filmie i wyjęty z niego kadr powielany jako fotos mają w Australii status symbolu. Oczywiście po pewnym czasie podjęto próby ustalenia, kim jest tańczący człowiek. Zgłosiło się kilku mężczyzn i do dziś nie ustalono tego z całą pewnością. W 2005 r. sylwetka tancerza została wybita na australijskiej monecie jednodolarowej.

 

W ZSRR i zależnych od niego krajach dawnego bloku wschodniego „koniec wojny” wiąże się z pokonaniem nazistowskich Niemiec. Obrazem, który najczęściej reprodukowano w tym kontekście, było słynne zdjęcie Jewgienija Chałdeja przedstawiające zatknięcie sowieckiej flagi na dachu Reichstagu w Berlinie. Zrobiono je 2 maja, a scena została zainscenizowana przez rosyjskiego fotografa, który wzorował się na zdjęciu Joe Rosenthala przedstawiającym podniesienie amerykańskiej flagi na Iwo-jimie.

Jako pierwszy flagę na Reichstagu zatknął 30 kwietnia 1945 r. około godziny 22.40 dwudziestotrzyletni żołnierz Michaił Minin. Jednak po krótkotrwałym odbiciu budynku przez Niemców została ona zdjęta. Na potrzeby Chałdeja flagę powiesili ponownie Gruzin Meliton Kantaria i Rosjanin Michaił Jegorow. Jedno z wykonanych wtedy ujęć, opublikowane przez tygodnik „Ogoniok”, zyskało sławę. Nim jednak fotografię dopuszczono do publikacji, poddano ją retuszowi. Jeden z żołnierzy miał zegarki na obu nadgarstkach: cenzura zażądała usunięcia tego z prawej ręki. Chodziło o to, by obraz nie zawierał sugestii (a może już dowodów), że żołnierze sowieccy są złodziejami okradającymi ludność cywilną. Aby zwiększyć dramaturgię obrazu, Chałdej dodał dymy unoszące się nad płonącym Berlinem.

Zdjęcie Chałdeja wyraża raczej triumf Armii Czerwonej niż radość z końca wojny. To nawet uzasadnione, skoro w czasie gdy je zrobiono, wojna, choć już wygrana, nadal trwała. Fotografia ma silną wymowę polityczną. Sowiecka flaga powiewająca z gmachu Reichstagu symbolizuje dominację nad Niemcami i całą Europą Środkową. Szczególne znaczenie miało to później w Niemieckiej Republice Demokratycznej. Związek Radziecki był fundatorem i gwarantem istnienia tego państwa. Zapewne dlatego obraz cieszył się rewerencją władz NRD i trafił na znaczki pocztowe.

 

 

A jakie fotografie dzisiaj najczęściej symbolizują koniec II wojny światowej? Odpowiedź nie jest łatwa. Przede wszystkim dlatego, że pytanie nie jest jednoznaczne. Czy chodzi o to, co myślą ludzie? O to, co pokazują media? Albo może – co sądzą historycy? Przeprowadzenie badań ankietowych lub medioznawczych wymagałoby sporych nakładów. Przybliżoną odpowiedź można uzyskać, wykorzystując wyszukiwarki internetowe. 12 sierpnia 2013 r. przeprowadziłem badanie przy pomocy prostej procedury. W wyszukiwarce Google wprowadziłem zapytania „koniec drugiej wojny światowej”, „koniec II wojny światowej” oraz „koniec 2 wojny światowej” (bez cudzysłowów). Wyszukiwanie oparte jest na słowach i to, jakiego ich zestawu użyjemy, ma duże znaczenie. Następnie sprawdziłem, która z wersji daje najwięcej odpowiedzi, i wprowadziłem ją ponownie po wybraniu opcji szukania grafiki. W uzyskanych wynikach przejrzałem pierwsze dwadzieścia i sprawdziłem, które obrazy odpowiadają treścią zapytaniu, co przedstawiają i na której są pozycji. Jeśli któreś z omawianych wcześniej zdjęć nie pojawiło się w dwudziestce, sprawdziłem, czy występuje dalej i na którym miejscu. Procedurę powtórzyłem dla zapytań w języku angielskim („the end of the second world war”, “the end of the 2nd world war”, “the end of world war II”, “the end of world war 2”, “the end of the 2 world war”, “the end of the II world war”), rosyjskim (“конец второй мировой войны”, “конец 2 мировой войны”, “конец Великой Отечественной войны”) i niemieckim („das Ende des Zweiten Weltkrieges”, „das Ende des 2. Weltkrieges”).

W języku polskim najpopularniejsza okazała się fraza „koniec 2 wojny światowej” – 2050000 wyników (następne były: „koniec drugiej wojny światowej” – 1860000 wyników – i „koniec II wojny światowej” – 1200000 wyników).

W języku angielskim najwięcej wyników przyniosło wyszukiwanie zwrotu “the end of the II world war” – 1280000000 (dalej były: “the end of the 2 world war” – 1240000000 – “the end of the 2nd world war” – 615000000 – “the end of world war II” – 1070000000 – “the end of the world war 2” – 1180000000 – „the end of the second world war” – 617000000).

Po rosyjsku najliczniejsze wyniki przyniosło zapytanie “конец 2 мировой войны” – 8580000 (następne były: „конец второй мировой войны” – 2220000–  “конец Великой Отечественной войны” – 2140000).

W języku niemieckim najpopularniejsza była fraza „das Ende des Zweiten Weltkrieges” – 3090000 („das Ende des 2. Weltkrieges” osiagneło 1670000 wyników, a „das Ende des II Weltkrieges – 938000).

Po wpisaniu do Google w trybie wyszukiwania grafiki frazy „koniec 2 wojny światowej” pierwsze 18 obrazów przedstawia fotografie historyczne z okresu wojny (dwie kolejne to mapa i rysunek), z czego cztery odnoszą się do końca wojny – bezpośrednio lub symbolicznie. Pierwszy wyszukany obraz to fotografia pokazująca moment podpisania 2 września 1945 r. przez ministra spraw zagranicznych Japonii Mamoru Shigemitsu aktu kapitulacji na pokładzie USS Missouri. Fotografie siódma i dziewiąta przedstawiają gen. Alfreda Jodla podpisującego 7 maja 1945 r. w Reims kapitulację III Rzeszy. Na 17. miejscu znalazło się zdjęcie czerwonoarmistów rzucających niemieckie sztandary na placu Czerwonym. Fotografia pocałunku na Times Square pojawia się dopiero na 42. pozycji, natomiast zdjęcie Chałdeja nie pojawia się w ogóle. Można je znaleźć na piątym miejscu przy zapytaniu „koniec drugiej wojny światowej”.

Przy zapytaniu w języku angielskim („the end of the II world war”) fotografia pocałunku pojawia się w pierwszej dwudziestce wyników dwukrotnie (na miejscu 4. i 8.) i wielokrotnie wśród pozostałych. Fotografia Chałdeja wyświetla się na miejscu 13. Poza tym siedem zdjęć pokazuje cieszące się z końca wojny tłumy lub mniejsze grupy ludzi, a jedno pierwszą stronę gazety z takim obrazem. Żadna z fotografii nie przedstawia momentu formalnego podpisania kapitulacji przez Japonię lub Niemcy.

Ciekawe rezultaty daje wyszukiwanie rosyjskiej frazy „конец 2 мировой войны”. Na pierwszym miejscu pojawia się wprawdzie obraz roześmianych czerwonoarmistów z kwiatami, ale na miejscach 2. i 13. zobaczyć można fotografię pocałunku na Times Square. Zdjęcie Chałdeja wyświetla się raz, na pozycji siódmej. Dziewiętnasty obraz pokazuje rzucanie niemieckich sztandarów na placu Czerwonym. Inne wyniki daje zapytanie “конец Великой Отечественной войны”. Wtedy w pierwszej dwudziestce fotografię Chałdeja znajdziemy cztery razy, a w dalszych wynikach jeszcze kilkakrotnie.

W odpowiedzi na wpisanie niemieckiej wersji zapytania („das Ende des Zweiten Weltkrieges”) uzyskamy przede wszystkim obrazy zniszczeń niemieckich miast. Na pozycji szóstej wyświetla się fotografia pokazująca moment podpisywania aktu kapitulacji przez Jodla w Reims, a na dziesiątym przez ministra spraw zagranicznych Japonii na USS Missouri. Poza pierwszą dwudziestką jako 24. wynik wyświetla się zdjęcie Chałdeja, a na miejscu 22. obraz, który w Niemczech powoli zyskuje rangę symbolu – tzw. Anioł z Drezna, czyli panorama zniszczonego miasta widziana z wieży ratusza z figurą anioła na pierwszym planie.

Ten krótki przegląd wyników uzyskanych w Internecie dobrze pokazuje cechy charakterystyczne i różnice w sposobach pokazywania zakończenia II wojny światowej. W kręgu kultury anglojęzycznej wydarzenie to jest wizualizowane przede wszystkim przez obrazy radości. W tej grupie znajduje się także fotografia pocałunku na Times Square, która ma już charakter fotoikony. Zwraca uwagę brak zdjęć podpisywania aktu kapitulacji. Zdecydowanie ważniejsza wydaje się treść symboliczna obrazów od ich wartości dokumentacyjnej.

Pewne pomieszanie pojawia się w wynikach dla zapytania w języku rosyjskim. W tym przypadku znajdziemy i obrazy radości (choć przede wszystkim żołnierzy, nie cywili), i fotografie triumfu politycznego; do tego dochodzi amerykańskie zdjęcie pocałunku na Times Square. Charakterystyczne jest to, że gdy zapytamy o „wielką wojnę ojczyźnianą” , czyli przy użyciu terminu mniej ogólnego, a bardziej zakorzenionego w rosyjskiej mitologii narodowej, wtedy ikoniczna fotografia Chałdeja pojawia się dużo częściej.

W niemieckim kręgu językowym koniec wojny wizualizowany jest bądź przez obrazy dokumentujące akt kapitulacji, bądź przez fotografie zniszczeń. W wynikach brak jakichkolwiek obrazów radości. Z pewnością dominują skojarzenia z klęską i przegraną. Obrazy zniszczenia mogą być jednak interpretowane także jako oznaka bycia ofiarą. Taki wydźwięk da się wyczuć w Aniele z Drezna – rzeźba anioła na wieży ratusza, wytwór niemieckiej kultury, a za nim bezmiar zniszczeń dokonanych przez alianckie bombardowania.

Jeśli chodzi o wyniki w języku polskim, to wskazują na to, że w gruncie rzeczy brak jest jednoznacznej interpretacji końca II wojny światowej. W pierwszych dwudziestu wynikach znajdziemy obrazy o charakterze bardziej dokumentacyjnym niż symbolicznym. Zarówno fotografia Chałdeja, jak i Eisenstaedta znalazły się dopiero na dalszych miejscach. Jakby z końcem wojny nie wiązały się jakieś jednoznacznie ukierunkowane emocje czy treści symboliczne. Zapewne wynika to z tego, że dla Polaków pokonanie Trzeciej Rzeszy oznaczało wprawdzie koniec jednej okupacji, ale nie przynosiło niepodległości i wolności. Polska wpadła na dziesięciolecia w zależność od sowieckiej Rosji, a wypędzenie Niemców nie oznaczało kresu cierpień i ofiar.

Zwraca uwagę także brak obrazów końca wojny, które można określić jako „własne”, czyli charakterystyczne tylko dla Polski lub stworzone przez Polaków. Takie „własne” fotografie da się wskazać w przypadku Stanów Zjednoczonych (pocałunek), Rosji (wieszanie sztandaru), Niemiec (zniszczenia) czy Australii (tańczący mężczyzna), ale nie Polski. W sferze wizualnej jesteśmy uzależnieni od cudzych obrazów. Próbujemy je co najwyżej adaptować.

Być może jest tak dlatego, że po prostu nie ma odpowiednich polskich zdjęć. Ale jak pokazuje przykład Australii i Niemiec, takie fotografie prawie na pewno można znaleźć. Brakuje raczej umiejętności wyselekcjonowania takich obrazów i ich popularyzacji. A może po prostu w społeczeństwie i kulturze polskiej nie ma zapotrzebowania na obrazy; za dużo ważniejsze i wystarczające medium komunikacji uznaje się słowa. Ikony fotograficzne tak naprawdę tworzą społeczeństwa, nie fotografowie.

 

autor: Tomasz Stempowski


Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.