Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image
Przewiń do góry

Góra

Brak komentarzy

Śmierć kpt. Rosińskiego - Fototekst

Śmierć kpt. Rosińskiego

Tomasz Stempowski | On 10, Maj 2020

31 lipca 1920 r. francuski tygodnik „L’Illustration” wydrukował przerażające zdjęcie: nagi mężczyzna przywiązany za jedną nogę do gałęzi drzewa wisi głową w dół, a jego krocze nadziane jest na wystającą z pnia drzewa żerdź; każdy ruch, każde wahnięcie sprawi, że wbije się ona głębiej. Scenie przygląda się grupa mężczyzn w mundurach. Według podpisu to:

Żołnierze Armii Czerwonej wokół udręczonego ciała polskiego kapitana Rosińskiego, straconego w Orszy w 1918 r. na rozkaz sowieckiego komisarza. Zdjęcie skonfiskowane i zidentyfikowane przez polskie służby informacyjne[1].

Fotografia śmierci kpt. Rosińskiego  zreprodukowana w „L’Illustration”, nr 4039, 31.07.1920 r.
Fotografia śmierci kpt. Rosińskiego zreprodukowana w „L’Illustration”, nr 4039, 31.07.1920 r.

Niewiele gazet zdecydowało się na pokazanie tej drastycznej sceny[2]. Przeważała opinia, że nie nadaje się do druku. „New York Times” poprzestał na jej opisie[3]. W następnych latach zdjęcie zostało zapomniane. Dopiero w 1978 roku Eric Baschet zamieścił je w albumie Russie 1904-1924. La révolution est là, opublikowanym także w językach niemieckim i angielskim. Fotografię znaleźć można także w książce Orlando Figesa Tragedia narodu. Rewolucja rosyjska 1891-1924 (wydanie angielskie, 1996 r., polskie 2009 r.) i głośnej Czarnej księdze komunizmu pod redakcją Stéphane’a Courtois (wydanie francuskie 1997 r., polskie 1999 r.) oraz oczywiście w internecie.

Redakcja „L’Illustration” czuła się w obowiązku uzasadnić decyzję o zamieszczeniu tak drastycznego zdjęcia:

Nasi czytelnicy zrozumieją, że nie dla satysfakcji opublikowania „sensacyjnego” dokumentu „L’Illustration” reprodukuje to ohydne zdjęcie. Wielokrotnie przedstawialiśmy inne, które pokazywały długie szeregi lub stosy ciał obdartych ze skóry, okaleczonych, zamęczonych na różne sposoby. Były to tylko użyteczne dokumenty do przedłożenia komisji śledczej. To zdjęcie przywiezione z Warszawy przez pana Alfreda Savoir wydaje się mieć zupełnie inny charakter. Przezwyciężmy przerażenie wywołane widokiem zwłok wiszących jak na straganie, żeby zbadać postawę zebranych w koło żołnierzy Armii Czerwonej; postarajmy się zrozumieć ich mentalność, a także motywy nieznanego autora tego wymownego zdjęcia.

Rewolucja bolszewicka w Rosji budziła gorące dyskusje. Na Zachodzie nie brakowało jej obrońców, którzy krytykę uznawali za wrogą propagandę Do zmiany opinii mogły ich skłonić właśnie fotografie, uznawane za wiarygodne źródło informacji. Niestety, publiczna prezentacja drastycznych zdjęć nie zawsze była niemożliwa. Żalił się na to Hugh S. Gibson, amerykański poseł nadzwyczajny i minister pełnomocny w Warszawie, który w październiku 1919 r. dostał od Emeryka Hutten-Czapskiego kilka makabrycznych fotografii ofiar bolszewickiego terroru w Mińsku. W liście do matki pisał: Są tak odrażające, że niestety nie da się namówić żadnej amerykańskiej gazety na ich wydrukowanie. Szybko ujawniłoby to idee bolszewickie[4].

Redaktorzy „L’Illustration” najwidoczniej podzieli tę wiarę, skoro zdecydowali się na opublikowanie fotografii śmierci kpt. Rosińskiego. Umieścili ją na środku strony zawierającej artykuł Alfreda Savoira Un peuple est devenu fou… Contribution a la connaissance du bolchevisme (Ludzie oszaleli… Przyczynek do wiedzy o bolszewizmie). Od razu przyciągała wzrok czytelnika. Także lid wprowadzający do tekstu odsyłał bezpośrednio do niej:

W czasie, gdy jak się zdaje, w niektórych krajach Ententy pojawia się pewna pobłażliwość wobec reżimu sowieckiego, chyba właściwe będzie zamieszczenie tutaj świadectwa, ilustrowanego uderzającym dokumentem fotograficznym, które pan Alfred Savoir, paryski pisarz mający związki z Polską, przywiózł z niedawnej podróży do Warszawy.

Alfred Savoir, 1932 r. Źródło: gallica.bnf.fr / BnF (fragment większej fotografii)
Alfred Savoir, 1932 r. Źródło: gallica.bnf.fr / BnF (fragment większej fotografii)

Autorem relacji był Alfred Poznański, francuski komediopisarz polskiego pochodzenia, urodzony w 1883 roku w rodzinie łódzkich przemysłowców. Wnuk „króla bawełny” Izraela Poznańskiego, założyciela jednej z największych polskich fabryk włókienniczych, syn Ignacego (Izaaka) Poznańskiego, i brat – przemysłowca, wydawcy i publicysty Maurycego Ignacego Poznańskiego. Po studiach we Francji osiadł w Paryżu, gdzie pod pseudonimem Alfred Savoir rozpoczął karierę komediopisarza. Debiutował w 1906 roku i stopniowo zyskiwał popularność. Kilka jego sztuk zostało w latach dwudziestych zekranizowanych w Hollywood. Według rodzinnej tradycji w czasie I wojny światowej służył we francuskim lotnictwie, za co został odznaczony Legią Honorową, nie udało się jednak odnaleźć dokumentów, które by to potwierdzały[5]. Pewne jest, że zachował żywe związki z Polską i często ją odwiedzał.

Czas opublikowania zdjęcia i relacji Savoira nie był przypadkowy. Od początku lipca 1920 r. wojska Tuchaczewskeiego parły do przodu i w końcu miesiąca osiągnęły linię Bugu. Trwały rozmowy rządu polskiego z przedstawicielami Francji i Anglii o możliwości zawarcia rozejmu. Strona Polska szukała argumentów nie tylko, żeby użyć ich bezpośrednio w negocjacjach, ale także by wywierać wpływ na zachodnioeuropejską opinię publiczną. Potrzeba była nagląca, zwłaszcza że Sowieci prowadzili intensywną akcję propagandową. Za pośrednictwem lewicowych organizacji i partii starali się doprowadzić do bojkotu Polski, co w Anglii, Francji, Niemczech i Włoszech przybrało formę ruchu pod hasłem „Ręce precz od Rosji!”[6]. Także rządy mocarstw Ententy, z wyjątkiem Francji, nie były skłonne udzielić Polsce pomocy. Oferowały zaledwie, i to pod licznymi warunkami, swoje pośrednictwo w rozmowach z Sowietami.

W takich okolicznościach bezpośrednie odwołanie się do opinii publicznej wydawało się uzasadnione. Wielu publicystów uważało, że należało zrobić to dużo wcześniej i że wskutek zaniedbań Sowieci zyskali przewagę w sferze propagandy. Władysław Wankle pisał w „Świecie”, że: bolszewiki posługują się reklamą w sposób mistrzowski. Całe ich zachowanie się u siebie i w Europie jest tego dowodem[7]. Tymczasem, jak twierdził Stefan Krzywoszewski, Polska zaczęła agitację dopiero, gdy wróg zagroził stolicy, co pozwoliło Sowietom zyskać wpływ na zachodnią opinię publiczną[8].

Polska dyplomacja starała się zaradzić takiej sytuacji. W piśmie Ministerstwa Spraw Zagranicznych do Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego z dnia 23 lipca 1920 r. stwierdzono:

Potwierdzając odbiór pisma ND z 22 VII 1920 r. za Nr 25494/II oraz załączonych 11 fotografii noszących numery 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 11, 12 i 16 – Ministerstwo zaznacza, że oczekuje przesłania dalszych odbitek w jak największej ilości, gdyż wówczas dopiero będzie można je właściwie zużytkować. Jeszcze raz w myśl poprzednich pism MSZ najusilniej prosi o przesłanie urzędowych dokumentów, stwierdzających niezbicie takie fakty jak wymordowanie szpitali, rannych jeńców, pociągów sanitarnych itp., ze względu na wielkie znaczenie akcji, jakie na podstawie takich dokumentów Rząd Polski może przeprowadzić za granicą[9].

„Dwójka”, czyli Oddział II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego zajmujący się wywiadem i kontrwywiadem, zbierała materiały dokumentujące działania wojsk bolszewickich w Polsce, w tym popełniane przez nie zbrodnie. Polecenie ich zdobycia dostały Oddziały II Dowództw Generalnych Okręgów oraz Sekcje Defensywy Oddziałów II Dowództw Armii:

W myśl rozkazu ND BW Nr 39841/II z 2 IX 1920 r. należy: celem wyrobienia dokładnego poglądu na okupacyjne rządu bolszewickie w Polsce i wykorzystanie ich jako argumentu politycznego położyć nacisk na zebranie odnośnych materiałów dokumentalnych. 1. Urzędowe enuncjacje władz sowieckich (rozkazy, rozporządzenia, odezwy do ludności, wyroki Komisji Nadzwyczajnej), CzeKa itp. 2. Odpisy wyroków sądów polowych. 3. Protokoły zeznań osób pokrzywdzonych lub poszkodowanych przez bolszewików. 4. Charakterystyczne odpisy zdarzeń, charakterystyczne metody rządów bolszewickich, o ile możności wszystko ze zdjęciami[10].

Zdjęć potwierdzających doniesienia o sowieckich zbrodniach szukała też Liga Antybolszewicka[11]. Jej apel został opublikowany 1 VIII 1920 r. w „Rzeczpospolitej”:

Liga Antybolszewicka nieraz zwracała się do społeczeństwa z prośbą o dostarczenie jej materiałów o zwierzęcym zachowaniu się bolszewików. Ze względu na możebne pertraktacje pokojowe Liga Antybolszewicka prosi wszystkie osoby, którym są wiadome fakta (ścisłe, z podaniem miejscowości, daty, imienia i nazwiska), o zamordowaniu i znęcaniu się nad osobami (wykłuwaniu oczu, odrąbywaniu palców, zdzieraniu skóry, zakopywaniu i zamurowywaniu żywcem itd.,) podać na piśmie opis dokładny tych faktów z podaniem nazwisk i adresów naocznych świadków oraz doręczeniem – o ile są – fotografji. Wszelka dyskrecja będzie ściśle zachowana, a materiały te będą zużyte dla prac przyszłego kongresu pokojowego. Ze względu na pilność sprawy – uprasza się o niezwłoczne zajęcie się tą nader ważną dla chwili kwestią[12].

Możliwe, że artykuł opublikowany w „L’Illustration” stanowił element kampanii propagandowej inspirowanej przez polską dyplomację, a Savoir był jej wykonawcą. Zdjęcie otrzymał od „polskich służb informacyjnych”. Nie napisał o jaką instytucję chodzi, ale mogło nią być Biuro Prasowe Naczelnego Dowództwa kierowane przez Juliusza Kadena-Bandrowskiego. W strukturach wojska to ono odpowiadało za kontakty z prasą. Stefan Krzywoszewski w artykule opublikowanym w „Świecie” pisał, że: Działalność informacyjno-prasowa biura polega na udzielaniu czasopismom krajowym i zagranicznym artykułów, sprawozdań, komunikatów i fotografii z frontu, na ułatwieniu korespondentom dzienników kontaktu z linią bojową[13].

Interesujące, że fotografia opublikowana w „L’Illustration” nie przedstawiała ofiary wojny polsko-bolszewickiej toczącej się w 1920 roku. Jak zaznaczono w podpisie, egzekucja miała miejsce dwa lata wcześniej. Savoir mógł bez problemu wybrać inną drastyczną scenę. Podobnych zdjęć nie brakowało:

Mam przed sobą autentyczne, niepodważalne dokumenty, fotografie wykonane przez samych bolszewików. To potworność, niewypowiedziany koszmar: odarte ze skóry kobiety, pocięte tułowia, oderwane kończyny. Nie znieślibyście tego widoku; miałbym skrupuły, żeby je zaprezentować w ich wstrętnej ohydzie[14].

Zdjęcie kpt. Rosińskiego miało jednak tę zaletę, że pokazywało zło jako immanentną cechę komunizmu. Chodziło bowiem nie tyle o zilustrowanie aktualnych wydarzeń, ile o pokazanie, że bolszewizm jest sprzeczny z podstawowymi wartościami cywilizacji europejskiej i zagraża całemu Zachodowi. Zamieszczona na sąsiedniej stronie rozkładówki relacja z przebiegu działań na froncie polsko-rosyjskim od 6 maja do 24 lipca, zilustrowana fotografią Józefa Piłsudskiego i gen. Stanisława Szeptyckiego w Lidzie, poświadczała, że niebezpieczeństwo jest realne[15].

Savoir kilkakrotnie wracał w swoim artykule do widzów egzekucji. To oni są jego głównym tematem. Potwierdza to już gramatyczna konstrukcja podpisu fotografii: jego podmiotem jest nie kpt. Rosiński, ale żołnierze Armii Czerwonej. Savoir zastanawia się, co nimi kierowało. Szokowały go nie tyle pokazane na zdjęciu tortury, ile obojętność przyglądających się im ludzi:

Jednakże, poddaję waszemu osądowi, waszemu zdumieniu, kaźń polskiego kapitana Rosińskiego, straconego w Orszy w 1918 r. na rozkaz sowieckiego komisarza pana B. (celowo nie publikuję jego nazwiska, bardzo znanego). W tym nieludzkim dokumencie znajdziecie coś straszniejszego od tortur, jest tym nastawienie tłumu. Spójrzcie na te postaci: są znudzeni! Koń, który padł an Avenue de l’Opéra wywołuje u paryskiej publiczności więcej refleksji, więcej komentarzy. Tutaj, co za spokój, jaka obojętność! Dzicy przynajmniej tańczą przed ludźmi, których oskalpowali.

Pierwszą przyczyną tej obojętności wobec cierpienia są według Savoira różnice kulturowe. Przeciwstawia on — choć nie wprost – europejskość azjatyckości:

W Chinach istnieje zbiór stereoskopowych kliszy ukazujących tę samą mentalność. Widzimy wytresowanych, uczonych żółtych katów praktykujących swą okrutną sztukę na żywych ludziach, dbających, że by ich nie wykończyć. A krąg świadków ze skośnymi oczami wykazuje taką samą apatię, jak żołnierze Armii Czerwonej z Orszy.

Savoir nawiązuje do fotografii przedstawiających lingczi, czyli tzw. karę tysiąca cięć. Ten rodzaj publicznej egzekucji, polegający na stopniowym odcinaniu kawałków ciała przywiązanego do pala skazańca, aż do jego śmierci, został w Chinach zakazany w 1905 roku. Jednak wcześniej francuscy żołnierze stacjonujący w Pekinie po stłumieniu powstania bokserów sfotografowali trzy przypadki wykonania tej kary[16]. Niektóre z tych zdjęć zostały rozpowszechnione, m.in. w postaci kart pocztowych[17]. W Europie tak okrutnych kar nie wykonywano od dawna, dlatego dystrybucja tych pocztówek przyczyniła się do umocnienia przekonania o chińskim okrucieństwie. W języku francuskim wyrażenie supplice chinois (chińskie tortury) stało się na początku XX wieku wyrażeniem idiomatycznym[18]. Nietrudno zauważyć, że przypominanie o lingczi w celu przeciwstawiania chińskiego barbarzyństwa europejskiej cywilizacji służyło jako usprawiedliwienie zachodniego kolonializmu. Pomijano przy tym fakt, że wśród widzów przyglądających się egzekucji obecni byli Europejczycy (widać ich na niektórych ujęciach), a autorami zdjęć byli francuscy żołnierze[19].

Ostatecznie jednak Savoir uznaje, że tortury zadane Rosińskiemu lepiej od odmienności cywilizacyjnej sprawców tłumaczy wpływ ideologii bolszewickiej:

Ludzie, których widzicie, przed bolszewizmem byli prawdopodobnie dobrymi ludźmi. Nie byli, jak można by sądzić, prześladowcami. Chłopi, robotnicy lub drobnomieszczanie, zanim zostali zwerbowani do Armii Czerwonej, mieli jakieś wykształcenie, religię, moralność, skrupuły i sumienie. Wszystko to zniknęło. W ciągu dwóch lat naród zmienił się gwałtownie pod względem natury, myśli, wrażliwości, psychologii. Bolszewizm zawiera siłę niszczenia większą, bardziej przerażającą niż wojna. Niszczy, zabija dusze. To jest – w znacznie większym stopniu niż zbiorowe egzekucje, niż wyuczone tortury – zbrodnia bolszewizmu.

Było to powtórzenie tez, które w tym czasie wielokrotnie pojawiały się w polskiej publicystyce. Wpływu komunizmu na umysły obawiano się bowiem równie mocno, co ataku zbrojnego[20]. Pod koniec 1919 r. Edward Ligocki pisał na łamach „Tygodnika Illustrowanego”:

Od pierwszej chwili na Litwie i Białej Rusi miałem wrażenie, że dla czerwonej armii rzeczą wtórną jest sprawa orężna i powodzenie wojskowe. Przede wszystkiem chodzi tam o dokonanie zasiewu ideowości własnej, o wśliźnięcie się do jaźni ludzkiej[21].

Dla Savoira było to potwierdzenie, że komunizm stanowi realne zagrożenie także dla Zachodu, nawet jeśli działania militarne prowadzone są gdzieś daleko. Aby je powstrzymać, należy pomóc walczącym z Sowietami Polakom:

W Europie wierzono, że bolszewizm nie przetrwa, że sam się zniszczy, że nędza, którą wywołał, obali reżim. Ta nadzieja jest próżna. Bolszewizm zrodził się z nędzy i nędza go wzmacnia, utrwala. To, że szaleńcy cierpią z głodu w azylu dla obłąkanych, nie znaczy, że muszą wyzdrowieć. Wręcz przeciwnie! Bolszewizm będzie żył mocniej niż kiedykolwiek na ruinach, które gromadzi. Opanowuje Polskę.

Biedna Polska! Została oskarżona o imperialistyczne cele, o prowadzenie wojny z upodobania, dla kaprysu, przez ducha podboju. O to rzeczywiście chodziło! Polska miała nadzieję zlokalizować zło, chciała postawić mur między dwoma światami, bronić się przed zarażeniem. Oddaje się ją szaleńcom.

Chcieli tego sojusznicy! W godzinie, gdy te słowa się pojawią, Polska, porzucona, odizolowana, być może złoży broń. Wielki europejski wał rozpadnie się…

Pojawiały się też jednak opinie, że to nie bolszewizm odpowiada za zbrodnie wojny domowej w Rosji. Przecież okrucieństw dopuszczali się zarówno czerwoni, jak i biali. Rzeczywistej ich przyczyny  należy szukać w naturze rosyjskiego ludu. Taką tezę dobitnie wyraził sławny rosyjski pisarz Maksym Gorki, który  opublikowanej 1922 r. w Berlinie broszurze O rosyjskim chłopstwie[22] (O russkom kriestianstwie) pisał:

Wydaje mi się, że dla narodu rosyjskiego charakterystyczny jest – tak jak poczucie humoru charakterystyczne jest dla Anglików – właściwy mu zmysł szczególnego bestialstwa, cechującego się opanowaniem i jakby badającego granice ludzkiej wytrzymałości na ból i sprawdzającego wytrwałość i niezłomność życia.

W rosyjskim okrucieństwie wyczuwa się diabelskie wyrafinowanie, jest w nim coś subtelnego, wyszukanego. Tę właściwość trudno objaśnić słowami psychoza, sadyzm, słowami, które w zasadzie niczego nie tłumaczą. […][23]

Gorki daje przykłady takich okrucieństw:

Na Syberii chłopi kopali jamy, opuszczali do nich – głową w dół – pojmanych czerwonoarmistów, zostawiali ich nogi – do kolan – na powierzchni; potem stopniowo zsypywali jamy ziemią, oceniając po skurczach nóg, który z męczonych okaże się bardziej odporny, żywotny, kto umrze później od pozostałych.

Zabajkalscy kozacy uczyli swoją młodzież ciąć na jeńcach.

W guberni tambowskiej komunistów przybijali gwoździami kolejowymi w lewą rękę i lewą nogę do drzewa na wysokości metra nad ziemią i obserwowali, jak ci celowo źle ukrzyżowani ludzie się męczą.

Po otwarciu jeńcowi brzucha, wyjmowali jelito cienkie i po przybiciu gwoździem do drzewa lub słupa telegraficznego, przeganiali człowieka ciosami wokół drzewa, obserwując, jak z rany wydobywa się jelito. Po rozebraniu pojmanego oficera do naga, zrywali z niego kawałki skóry w postaci pagonów na ramionach, a w miejsce gwiazd wbijali gwoździe; odrywali skórę wzdłuż linii bandoletu i lampasów –operację tę nazwano „ubieraniem munduru”. Niewątpliwie wymagało to sporo czasu i niemałego kunsztu.

Zdarzało się wiele takich paskudnych rzeczy, obrzydzenie nie pozwala zwiększać liczby opisów tych krwawych zabaw.

Kto jest bardziej okrutny: biali czy czerwoni? Prawdopodobnie tak samo, ponieważ i jedni, i drudzy są Rosjanami. Jednak na pytanie o stopień okrucieństwa najdokładniej odpowiada historia: najbardziej okrutny – najbardziej aktywny…[24]

Gorki uznawał okrucieństwo za niemal przyrodzoną cechę rosyjskiego ludu. Wpisywał się tym samym w długą już tradycję przypisywania rosyjskiemu chłopstwu szeregu negatywnych cech, takich jak ciemnota, zacofanie, brutalność. Robił to z rozmysłem, właśnie po to, żeby zdjąć odium za wszelkie zbrodnie z bolszewików i obciążyć nimi chłopów. Pisał o tym otwarcie 22 listopada 1921 r. w liście do Lenina:

Zbieram się do pisania książeczki o rosyjskim ludzie, to znaczy o naszym chłopku, o tym obcym, na którego pracujesz i który stopniowo pochłania resztki rewolucyjnej energii rosyjskiego robotnika. Książka będzie oczywiście apologią władzy sowieckiej – ona jedna tylko mogła postawić na nogi ołowianą masę rosyjskiej wsi, i już to tylko w pełni usprawiedliwia wszystkie jej grzechy – umyślne i nieumyślne[25].

Wróćmy do zdjęcia. Kogo właściwie przedstawia? Kim był torturowany człowiek? Kim byli otaczający go żołnierze? Nie noszą płaszczy, co sugeruje, że zdjęcie zrobiono w okresie od późnej wiosny do jesieni. Kto wtedy przebywał w Orszy?

Po podpisaniu 3 marca 1918 r. w Brześciu traktatu pokojowego między Rosją Sowiecką a państwami centralnymi Orsza znalazła się na linii granicznej. Część zachodnia zajęta była przez wojska niemieckie, wschodnia przez rosyjskie. Taka sytuacja trwała do października, kiedy rozpoczęła się ewakuacja oddziałów niemieckich. Jak zatem w Orszy znalazł się Polak kapitan Rosiński?

Na terenie Białorusi stacjonował I Korpus Polski gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego. Został utworzony rozkazem naczelnego wodza armii rosyjskiej gen. Korniłowa w sierpniu 1917 r. Miała to być polska ochotnicza formacja wojskowa podporządkowana rosyjskiemu dowództwu i rosyjskim przepisom organizacyjnym, ale przeznaczona do walk wyłącznie na froncie rosyjsko-niemiecko-austriackim. Korpus został rozlokowany na olbrzymim terenie w aż trzech guberniach: sztab i oddziały tyłowe w Mińsku; 1 Dywizja Strzelców Polskich (DSP) w Starym Bychowie; 2 DSP w Zubcewie pod Rżewem, 70 km na zachód od Moskwy; 3 DSP w Jelni, niedaleko Smoleńska; brygada zapasowa w Dorohobużu w pobliżu Smoleńska, artyleria w Krynkach i Wysoczanach pod Witebskiem; pułk inżynieryjny w Dubrownej pod Orszą; 1 pułk ułanów w Dukorze pod Mińskiem[26].

Korpus powstawał w bardzo skomplikowanej sytuacji. Wciąż toczyła się wojna, a jednocześnie w szeregach armii rosyjskiej szerzyła się rewolucyjna atmosfera powodująca rozluźnienie dyscypliny; zdarzało się, że oddziały odmawiały wykonania rozkazów, a rady żołnierskie kwestionowały autorytet oficerów. Problemy te nie ominęły formacji polskich. Nie udało się na przykład włączyć do Korpusu pułku zapasowego Dywizji Strzelców Polskich, który odmówił podporządkowania się gen. Dowborowi-Muśnickiemu.

Po przewrocie bolszewickim w listopadzie 1917 roku sytuacja Korpusu stała się jeszcze trudniejsza. Dowódca starał się zachować neutralność względem wewnętrznych spraw Rosji, co okazało się jednak niemożliwe. Zgodnie z decyzją Rady Komisarzy Ludowych z 8 listopada 1917 roku władzę w pułkach miały przejąć komitety żołnierskie, dowódcy mieli być wybierani, a stopnie oficerskie zniesione. 23 listopada wydany został dekret o demobilizacji starej armii, w wyniku którego dowództwo frontu zachodniego wystąpiło z wnioskiem o rozbrojenie I Korpusu Polskiego.

Dowbor-Muśnicki nie zamierzał podporządkować się tym decyzjom. 8 grudnia na odprawie w Mohylewie udało mu się uzyskać zgodę szefa Naczelnego Dowództwa gen. Michaiła Boncz-Brujewicza na przeniesienie Korpusu w okolicę Bobrujska na Polesiu. Jego rozbrojenie miało nastąpić podczas transportu. Generał Dowbor-Muśnicki wydał oddziałom rozkaz udania się do Bobrujska marszem pieszym, dzięki czemu w ciągu grudnia i stycznia do nowego rejonu stacjonowania dotarło ok. 10 tysięcy żołnierzy, niemal połowa sił Korpusu[27]. Jednocześnie oddziały sowieckie przystąpiły do rozbrajania polskich żołnierzy zmierzających do Bobrujska. Doprowadziło to do walk i ofiar śmiertelnych. Ponieważ interwencje w dowództwie nie odnosiły skutku, 24 stycznia gen. Dowbor-Muśnicki wystosował ultimatum z żądaniem natychmiastowego zaprzestania rozbrajania polskich oddziałów. W odpowiedzi wódz naczelny armii rewolucyjnej chor. Nikołaj Krylenko wydał rozkaz wyjmujący gen. Dowbora-Muśnickiego spod prawa i wzywający polskich żołnierzy do złożenia broni. Starcie zbrojne stawało się nieuniknione.

W nocy z 2 na 3 lutego 1918 r. Polacy zaatakowali i, nie napotykając większego oporu, zajęli twierdzę w Bobrujsku. Zdobyto w ten sposób ogromne zapasy broni i zaopatrzenia i zyskano stałą bazę. Polepszyło to doraźną sytuację Korpusu, jednak w dłuższej perspektywie nadal była ona bardzo trudna. Możliwość ratunku dawało porozumienie z Radą Regencyjną i dowództwem armii niemieckiej na Wschodzie. Rozmowy w tej sprawie prowadzone były bez wiedzy dowódcy Korpusu już w grudniu 1917 r. W lutym 1918 r. kontakt z niemieckim dowództwem nawiązał też gen. Dowbor-Muśnicki. Sytuacja stała się nagląca, gdy po zerwaniu przez bolszewików pertraktacji z Niemcami, ruszyła ofensywa niemiecka. 24 lutego podpisano umowę wstępną, a dwa dni później ostateczne porozumienie na mocy którego Korpus został uznany za wojsko neutralne, z prawem stacjonowania na terenie sześciu białoruskich powiatów w trójkącie Mohylew – ujście Berezyny do Dniepru – Słucza. Nie mógł jednak opuszczać wyznaczonego terenu, natomiast oddziały niemieckie mogły się po nim poruszać i zaopatrywać w jego obrębie w żywność. Pod względem wojskowym korpus miał podlegać dowództwu niemieckiemu[28].

Porozumienie przedłużyło istnienie Korpusu, jednak po podpisaniu przez Niemców pokoju brzeskiego z Rosją stał się on z ich punktu widzenia zbędny, a nawet mógł stanowić potencjalne zagrożenie. Dlatego dążyli oni do jego demobilizacji. W końcu 21 maja narzucili gen. Dowborowi-Muśnickiemu nowe porozumienie przewidujące demobilizację Korpusu. Wkrótce rozpoczęło się rozbrajanie oddziałów polskich i kierowanie żołnierzy do ich miejsc zamieszkania. Ewakuacja trwała do połowy lipca[29].

Kapitan Rosiński był prawdopodobnie żołnierzem I Korpusu Polskiego, co potwierdzają wydane w 1935 roku wspomnienia gen. Dowbora-Muśnickiego:

Dwaj bracia śp. kapitan i porucznik Rosińscy, oficerowie Korpusu, zostali skazani w Orszy przez Bersona za przynależność do Korpusu. Wyrok wykonano, wieszając skazańców żywcem za nogi na drzewie i paląc ich nad ogniskami od głowy. Posiadam fotografie tego wyrafinowanego  morderstwa[30].

Więcej szczegółów o tym wydarzeniu pojawiło się w artykule poświęconym historii 2-giej Brygady Artylerii Strzelców Polskich opublikowanym w tym samym roku w piśmie Dowborczyków „Placówka”:

W Orszy bolszewicy urządzili prawdziwą pułapkę-katownię. Przy pomocy zdrajców podoficerów i szeregowców Polaków wyłapywano oficerów i na miejscu ich zabijano, często po mniej lub więcej wyrafinowanych torturach. Komitet Historyczny I Korp. posiada fotografie męki braci śp. kapitana i porucznika Rosińskich, zamęczonych w Orszy między 1 a 5 czerwca. Skazani zostali za przynależność do I-go Korpusu przez warszawskiego Żyda Bersona. Byli oni powieszeni żywcem za nogi na drzewie i paleni od głowy. Redakcja „Placówki”, z uwagi na okropne w rażenie, jakie robią te fotografie, nie reprodukuje je, aby nie zrażać czytelników.[31]

Szczegóły wymienione w „Placówce” zgadzają się z informacjami, które znajdują się w aktach Wydziału Wywiadu Wojskowego Departamentu Wojny Stanów Zjednoczonych (Military Intelligence Division, War Department). Do raportu nr 1642 z 15 maja 1919 zatytułowanego „Trip to Vilna and Warsaw” („Podróż do Wilna i Warszawy”) załączona jest koperta z dwiema fotografiami[32]. Jedna z nich jest tożsama zdjęciem opublikowanym później w „L’Illustration”, druga przedstawia albo tę samą scenę z innej strony, albo śmierć drugiego z braci Rosińskich. Na odwrotach zdjęć widnieją podpisy w języku polskim i angielskim. Na pierwszym: Skazani obaj z rozporządzenia komisarza Bersona na ten rodzaj śmierci; na drugim: Captein and lieutenant Rosinski condemned in Orsha. Kapitan i porucznik (nieczytelne) Rosińscy zamęczeni w Orszy między 1-5 czerwca 18 r.

Autorem raportu był płk William F. Godson, były amerykański attaché wojskowy w Bernie[33], który wraz ze swoim asystentem, por. Ernestem Dewaldem i korespondentem prasowym Cameronem MacKenziem[34] był w Wilnie 5 maja, wkrótce po wkroczeniu tam wojsk polskich[35]. O zdjęciach napisał w paragrafie 68 raportu, opartym na relacji hrabiny Wielhorskiej:

Hrabina opowiedziała kilka historii o zamordowaniu i okaleczeniu przez bolszewików przyjaciół i znajomych. Jedna z historia dotyczyła dwóch braci, którzy byli w polskiej armii, zostali schwytani, okropnie okaleczeni i potraktowani. Kopie tych zdjęć zostały załączone do tego raportu, żeby dać wyobrażenie, co zostało zrobione. Należy zauważyć, że bolszewiccy żołnierze śmiali się, szczerzyli zęby i stali w pobliżu[36].

W raporcie Godsona nazwisko hrabiny zostało zapisane w formie: Wieligorska. Po wkroczeniu bolszewików uciekła ona z córkami i synem z majątku pod Witebskiem (w oryginale: Vitesp, Russia) do swojego domu w Wilnie[37]. Prawdopodobnie chodzi o Jowitę Jadwigę z Wasilewskich Wielhorską, wdowę po Władysławie, właścicielu majątku Justinów pod Witebskiem[38]. Gdy w styczniu 1919 r. Wilno również zostało zajęte przez bolszewików, w domu hrabiny często stołował się komisarz Berson, ten sam, który skazał Rosińskich na śmierć[39]. Możliwe więc – choć to spekulacje – że hrabina weszła w posiadanie zdjęć wcześniej należących do niego, a Godson dostał fotografie właśnie od niej. W każdym razie w jego raporcie wzmianka o załączeniu zdjęć znajduje się w tym samym akapicie, co przekazana mu przez hrabinę Wielhorską opowieść o śmierci braci Rosińskich.

Kopie fotografii załączone do raportu płk. Williama F. Godsona z 15 maja 1919 r., National Archives College Park

Także Cameron MacKenzie przytoczył tę historię w artykule opublikowanym 15 czerwca 1919 r. w „Buffalo Courier”. Jednak nazwisko braci zapisał w zniekształconej formie Rosinovski.

Wściekłość skierowana przeciwko pojmanym przez nich [bolszewików] polskim oficerom była niemal nie do uwierzenia, a już szczególnie dotyczyło to więźniów pochodzących z rodzin szlacheckich lub posiadaczy ziemskich. W Wilnie można było wielokrotnie usłyszeć jedną historię, i jest ona eposem tych stu dni miasta. Dotyczy losu dwóch Rosinowskich, których ojciec jest drobnym posiadaczem ziemskim z pobliskiej okolicy. Jeden z młodych ludzi był kapitanem w polskiej armii, a drugi porucznikiem. W marcu obaj zostali schwytani i po torturach w końcu straceni w sposób tak odrażający, że podanie szczegółów jest niemożliwością.

W moim posiadaniu są fotografie tego, co pozostało z ich okaleczonych ciał, i jest nie do wyobrażenia, żeby nawet w najmroczniejszych czasach mogło zostać popełnione bardziej odrażające okrucieństwo[40].

Wersja MacKenziego różni się od tej z raportu Godsona. MacKenzie pisze, że obaj bracia zostali aresztowani, i jak można sądzić, straceni w marcu, co kłuci się z czerwcową datą zapisaną na zdjęciach przesłanych przez Godsona. Różnicę można tłumaczyć tym, że Rosińskich najpierw przetrzymano w więzieniu i dopiero później zabito. Może to być jednak zwykła pomyłka, czy nieścisłość. MacKenzie pisze, że po Wilnie krążyła opowieść o śmierci braci. W ustnym przekazie łatwo mogło dojść do zniekształceń i pojawieniu się kilku wariantów historii.

Amerykański dziennikarz widział w Wilnie więcej fotografii bolszewickiego terroru. Swój artykuł rozpoczął właśnie od ich opisania:

Wilno, 5 maja – Gdy teraz piszę, leży przede mną mała galeria fotografii. Jedno zdjęcie przedstawia młodego człowieka, którego oczy zostały wydłubane, drugie – człowieka – a pewne szczegóły sugerują, że była to bardzo miła osoba – którego górna część czaszki została odrąbana, kolejna – człowieka, którego nogi spalono tak, że zostały kikuty, i jeszcze jedna – ciała, które nie zostało pozbawione głowy, ale od którego odcięto jedną rękę i obie nogi. Są w tej kolekcji jeszcze inne zdjęcia, zbyt makabryczne, żeby je choćby trochę opisać. Wszyscy są ofiarami bolszewickiej okupacji Wilna i poświadczają ogólny charakter 106 dni tej władzy[41].

Artykuł MacKenziego został przytoczony w amerykańskim tłumaczeniu antysemickiej książki Stefanii Laudynowej Sprawa światowa. Żydzi – Polska – Ludzkość. Wydano ją w Chicago w 1920 r. pod tytułem A World Problem. Jews – Poland – Humanity. A Psychological and Historical Study. Co ciekawe, w oryginalnej polskiej wersji książki nie ma tekstu MacKenziego. Prawdopodobnie został on dodany, żeby uwiarygodnić przekaz książki w oczach amerykańskiego czytelnika.

Długi cytat zamieszczony został po akapicie, w którym autorka kwestionuje doniesienia o pogromie w Wilnie, opublikowane w „New York Times”. Według niej Polscy żołnierze po wkroczeniu do miasta rozstrzelali bolszewików, którzy wcześniej popełnili liczne zbrodnie, co – ponieważ byli to Żydzi – niesłusznie zostało nazwane pogromem[42].

O kpt. Rosińskim pisał także Melchior Wańkowicz w tekście Noc z 21 na 22 maja 1918 r. w I Korpusie Wschodnim z tomu Strzępy epopei, w którym przedstawił swój udział w próbie pozbawienia Dowbora-Muśnickiego dowództwa Korpusu.

21 maja gen. Dowbor-Muśnicki otrzymał z dowództwa niemieckiej 10 Armii generała Hermanna von Eichhorna sformułowany w formie ultimatum projekt nowej umowy zakładającej bezwarunkową demobilizację Korpusu. Uznając, że wobec przewagi wojsk niemieckich nie ma innego wyjścia, przyjął jego warunki, zastrzegając jednocześnie, że czyni to pod przymusem. Z demobilizacją nie zamierzała pogodzić się grupa żołnierzy związanych z Polska Organizacją Wojskową kierowana przez płk. Przemysława Barthela de Weydenthala oraz kapitanów Ignacego Matuszewskiego i Leopolda Lisa-Kulę. W nocy z 21 na 22 maja próbowali oni zmusić gen. Dowbora-Muśnickiego do podjęcia decyzji o zbrojnym przeciwstawieniu się Niemcom lub do oddania dowództwa nad Korpusem. Gen. Dowbor-Muśnicki odmówił, a ponieważ większość dowódców oddziałów nie poparła spiskowców, próba buntu się nie powiodła[43]. Organizatorzy spisku za wiedzą Dowbora-Muśnickiego wyjechali jeszcze 22 maja lub w dniu następnym, a jeden z nich – por. Gielniewski popełnił samobójstwo[44]. Pozostał tylko Wańkowicz, który jako jedyny trafił do aresztu, skąd jednak – jak pisze – bez trudu mógł uciec[45]:

Peowiacy nie porzucili mnie. Zaraz nazajutrz rano zjawił się w mej celi podoficer warty, wywołał na korytarz, wyprostował się służbowo i spytał „z rozkazu kapitana Rosińskiego” (związkowiec – wyjechał w parę dni potem z bratem na Murman, mówiono później, że zostali w Orszy schwytani i powieszeni), kiedy każę się wypuścić z więzienia[46].

Informacje o Rosińskim podane przez Wańkowicza pokrywają się częściowo, z tym co piszą o śmierci braci Rosińskich Dowbor-Muśnicki i Kordek. Wprawdzie według Wańkowicza Rosińscy zostali powieszeni, ale – jak przyznaje – wie to z drugiej ręki. Ponadto w obu w wersjach zgadza się czas ich śmierci. Wańkowicz został aresztowany 22 maja, z podoficerem warty rozmawiał następnego dnia, a Rosińscy mieli wyjechać kilka dni później, zatem w ostatnich dniach maja lub na początku czerwca.

Wańkowicz wspomniał też, że kapitan Rosiński, tak jak on, był „związkowcem”, czyli członkiem działającej w I Korpusie zakonspirowanej organizacji Związek Broni, utworzonej w grudniu 1917 r. przez nastawionych antyniemiecko zwolenników walki o niepodległość Polski[47].

Pewna liczba oficerów i żołnierzy nie pogodziła się z decyzją o demobilizacji Korpusu. Kilkuset wyruszyło na Ukrainę, Kubań i do Murmańska, żeby dołączyć do tworzących się tam ciągle polskich formacji zbrojnych[48]. W Murmańsku powstawało Wojsko Polskie na Wschodzie pod dowództwem Lucjana Żeligowskiego wyznaczonego na to stanowisko przez gen. Józefa Hallera.

Z Moskwy do Bobrujska przybył z ramienia Komisji Wojskowej kpt. Wolikowski zaopatrzony w pieniądze i rozkaz, żeby żołnierze demobilizującego się Korpusu wyjeżdżali do Murmańska[49]. Być może to zdecydowało, że bracia Rosińscy postanowili pojechać właśnie tam. Droga wiodła przez Orszę, gdzie znajdował się punkt graniczny między terenami okupowanymi przez wojska niemieckie a tymi, które pozostawały pod kontrolą bolszewików. Dla tych ostatnich żołnierze I Korpusu, który przeszedł spod dowództwa rosyjskiego pod niemieckie, byli nie tylko wrogami, ale również zdrajcami.


Film archiwalny z 1918 r. pokazujący powrót uchodźców z terenów okupowanych przez Niemców do Orszy

Kpt. Rosiński pojawia się też na kartach w wydanej w 1921 r. książki Henryka Bagińskiego Wojsko Polskie na Wschodzie 1914-1921. Pod jego dowództwem do Bobrujska dotarło 200 z żołnierzy z 8 pułku strzelców 2 Dywizji I Korpusu Polskiego. Pułk wyruszył z Zubcewa jako ostatni z dywizji. Na początku lutego stoczył ciężkie walki z bolszewikami w Rżewie. Ze względu na beznadziejną sytuację dowodzący nim płk Bokszczanin zgodził się złożyć broń w zamian za zgodę na przejazd. Pociąg, którym jechali, został jednak ponownie zatrzymany w Wiaźmie, gdzie bolszewicy aresztowali oficerów, a żołnierzy odesłali do demobilizacji. Większa część z nich wraz z dowódcą pułku zdołała się wydostać i dotrzeć do miejsca postoju Rezerwowej Brygady I Korpusy w Dorohobużu. Ponieważ jednak po dwóch dniach dowodzący nią gen. Pawłowski wydał rozkaz złożenia broni, płk Bokszczanin rozkazał swoim podwładnym indywidualnie przedostawać się do Bobrujska. Dwustu z trzystu żołnierzy pułku dotarło do Jelni, a stamtąd w końcu lutego wraz z całą 3 Dywizją Strzelców Polskich przemaszerowało pod dowództwem kpt. Rosińskiego do Bobrujska[50].

Czy chodzi i tego samego kpt. Rosińskiego, który później został zamordowany w Orszy? Nie wiadomo. W I Korpusie Polskim służył bowiem, jeszcze jeden kapitan o tym nazwisku – Aleksander Rosiński. Przeżył wojnę i w 1922 r. został odznaczony orderem Virtuti Militari V klasy (L. Krz. 6976). Jego nazwisko wymienione zostało w „Dzienniku Personalnym Ministerstwa Spraw Wojskowych” nr 17 z 22 czerwca 1922 r. 

A kim był sowiecki komisarz, który skazał Rosińskiego na śmierć? Alfred Savoir podał więcej szczegółów na jego temat. W artykule w „L’Illustration” oznaczony został literami M. B., przy czym M. to najprawdopodobniej skrót od słowa monsieur – pan:

Chciałbym jeszcze porozmawiać o panu B…, komisarzu ludowym, który zarządził ten miły pokaz. Znałem go dawniej, był czarującym młodzieńcem, ironicznym i skorym do żartów. Otarł się o kulturę francuską, podziwiał powieści Barresa i chętnie cytował poetów, których zupełnie nie znałem. Był dobrym brydżystą. Często przyjeżdżał do Paryża, i bawił się. Dziś ten lubiący korzystać z przyjemności i sceptyczny mieszczanin, ten wesoły chłopiec nabija na pal ludzi. Zrozum, kto może.

Komisarzem, o którym mowa, był prawdopodobnie Stanisław Berson. Urodził się w 1895 roku w Warszawie w bogatej rodzinie bankierskiej. Kształcił się w Szwajcarii i Niemczech. W czasie I wojny światowej służył w carskiej armii jako kierowca. Do rewolucji lutowej nie był zaangażowany w działalność polityczną, a idee socjalistyczne nie wzbudzały jego entuzjazmu. Wacław Solski[51], który współpracowała z nim w latach 1917-1918, scharakteryzował go w swoich wspomnieniach:

Znałem go jeszcze w czasach przedrewolucyjnych, kiedy przyjeżdżałem do Mińska z Połczan. Był wówczas podoficerem w oddziale samochodowym. Prosił mnie kiedyś, żebym mu dał do przeczytania, jakąś socjalistyczną literaturę. Dałem mu dwie czy trzy broszurki, które mi szybko zwrócił, bo go, jak mówił, znudziły: „To nie jest to, co myślałem, wyobrażałem sobie ten wasz socjalizm zupełnie inaczej”. Mówił mi też, że w Szwajcarii, gdzie się przed wojną kształcił, zetknął się z kilkoma socjalistami, którzy jako ludzie niezbyt mu się podobali.

Berson był jednym z wielu ludzi, których wciągnęła jak w wir rewolucja i porwała fala wypadków. Odznaczał się ogromną energią i w przewrocie październikowym odegrał dużą rolę. W miesiącach poprzedzających przewrót odnoszono się do niego z pewną rezerwą, a to dlatego, że jego zapał rewolucyjny przerastał ramy wszystkich ugrupowań socjalistycznych. Baryła[52] powiedział mi kiedyś, że jego pomysły i propozycje zbliżają Bersona do obozu LZS – tak nazywano wówczas w Rosji tych, którzy domagali się wszystkiego natychmiast i dla których żadna partia nie była dostatecznie rewolucyjna. LZS był skrótem rozpowszechnionego wtedy wyrażenia „Lewieje zdrowow smysła” – (na lewo od zdrowego rozsądku). Ale zapał Bersona był niewątpliwie szczery[53].

W kwietniu 1917 roku Berson został wybrany członkiem Zarządu Polskiego Zjednoczenia Socjalistycznego w Mińsku i z jego ramienia zasiadł w Mińskiej Radzie Delegatów Robotniczych i Żołnierskich. Od czerwca reprezentował żołnierzy w Komitecie wykonawczym Rady, a od 30 lipca wszedł w skład dumy miejskiej w Mińsku. Po przewrocie bolszewickim został członkiem Komitetu Wojskowo-Rewolucyjnego Frontu Zachodniego, a 6 listopada został komisarzem do spraw polskich organizacji społecznych, cywilnych i wojskowych. Miesiąc później zostaje kierownikiem Komisariatu Ludowego ds. Zachodniego Okręgu i Frontu i wspiera akcję tworzenia Polskich Batalionów Rewolucyjnych. Po wkroczeniu Niemców na Białoruś przenosi się do smoleńska, gdzie obejmuje kierownictwo nad tamtejszą organizacją SDKPiL. Po wycofaniu się Niemców i powstaniu Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej został komisarzem ludowym kontroli państwowej w jej rządzie, a po utworzeniu Robotniczo-Chłopskiej Republiki Białorusko-Litewskiej objął tę samą funkcję w jej rządzie powołanym w Wilnie 27 lutego 1919 roku[54].

Po wkroczeniu do miasta wojsk polskich Berson został aresztowany i rozstrzelany. Solski pisał o tym:

Rozstrzelany został przez dowborczyków częściowo z własnej winy. Aresztowano go w pociągu jadącym do Moskwy po ewakuacji Mińska. Pociąg zatrzymali dowborczycy, którzy zapytali Bersona, co by zrobił, gdyby dostali się w jego ręce. Berson odpowiedział, że kazałby ich niezwłocznie rozstrzelać. Oficer armii Dowbora obecny przy egzekucji stwierdził później, że Berson zachowywał się do ostatniej chwili odważnie i z godnością[55].

Fotografia śmierci kpt. Rosińskiego zreprodukowana w „Nowościach Illustrowanych”, nr 33 z 14.08.1920 r.

Fotografia śmierci Rosińskiego ukazała się także w Polsce. Za „L’Illustration” przedrukowały je krakowskie „Nowości Illustrowane” w numerze 33 z 14 sierpnia 1920 r. Fotografii towarzyszył krótki artykuł Bestyalstwo czerwonej dziczy, w którym napisano, że rycina została wykonana według autentycznej fotografii, co miało potwierdzać prawdziwość doniesień o zbrodniach bolszewików:

Czytając o okrucieństw ach, jakich dopuszczają się bolszewicy na jeńcach wojennych i spokojnej ludności, nieraz może niejednemu z Czytelników nasuwały się myśli, że to chyba przesada, że ludzie nie mogą dojść do takiego stopnia zezwierzęcenia, niestety, fakty stwierdzają, że to smutna prawda, nie wymysł.

Dowodem tego ilustracya, którą zamieszczamy za pismami francuskiemi. Przedstawia ona egzekucyę, dokonaną na osobie kapitana wojsk polskich, Rosińskiego, na rozkaz komisarza sowieckiego w Orszy, w r. 1918.

Z groza przejmuje każdego, patrzącego na tą rycinę, sporządzoną według autentycznej fotografii, nie będącą więc wymysłem fantazyi.

Nawet jeśli zdjęcie żołnierzy Armii Czerwonej przyglądających się męczeńskiej śmierci kpt. Rosińskiego przekonała czytelników „L’Illustration” i „Nowości Illustrowanych”, że takie zbrodnie to nie wymysł propagandy, pamięć o tym wydarzeniu nie trwała długo. W następnych dziesięcioleciach powstało tyle obrazów przemocy, że na wracanie do wcześniejszych nie było czasu. Kwestie, które poruszył Savoir pozostały aktualne.

autor: Tomasz Stempowski


[1] Alfred Savoir, Un peuple est devenu fou… Contribution a la connaissance du bolchevisme, „L’Illustration”, nr 4039, 31.07.1920 r. Dziękuję za pomoc w tłumaczeniu z francuskiego Agnieszce Darwich.

[2] Zdjęcie zostało zreprodukowane także w „La Revue hebdomadaire et son supplément illustré „L’instantané”, nr 33 z 14.08.1920 r. i „Nowości Illustrowane”, nr 33 z 14.08.1920 r.

[3] Sees Bolshevism as Hideous Religion, „The New York Times”, 2.08.1920.

[4] Hugh S. Gibson, Amerykanin w Warszawie. Niepodległa Rzeczpospolita oczami pierwszego ambasadora Stanów Zjednoczonych, Kraków 2018, s. 204.

[5] Jakóbczyk Stanisław, Na zachód ze wschodu. Savoir i Kessel w nowoczesnym przemyśle literackim, Poznań 2005, s. 117-118. Informację, że Savoir służył we francuskim lotnictwie podaje artykuł wspomnieniowy Z żałobnej karty. Alfred Savoir-Poznański, opublikowanego po jego śmierci w łódzkiej gazecie „Ilustrowana Republika”, nr 176, 29.06.1934 r.,

[6] Antoni Czubański, Walka o granice wschodnie Polski w latach 1918-1921, Opole 1994, s. 194.

[7] Władysław Wankle, Sztuka – Ojczyźnie, „Świat”, nr 38 z 18 IX 1920, s. 6.

[8] Stef[an] Krz[ywoszewski], Propaganda polska, „Świat”, nr 34 z 21 VIII 1920, s. 9-10.

[9] Pismo MSZ 69757/D.14257/II/20 do NDWP, Warszawa 23 VII 1920, CAW, sygn. I. 301. 8. 367, cyt. za: Konrad Paduszek, Działalność propagandowa służb informacyjno-wywiadowczych Wojska Polskiego w czasie wojny polsko-bolszewickiej 1919-1921 : organizacja, metody, treści, Toruń 2004, s. 158-159.

[10] Pismo Oddziału II Dtwa 6. Armii do Sekcji Defensywy Oddziału II Dtwa 6 Armii, L.p. 9900/II, 10 IX 1920, CAW, sygn. I. 301. 8.708, cyt. za: Konrad Paduszek, Działalność propagandowa służb informacyjno-wywiadowczych Wojska Polskiego w czasie wojny polsko-bolszewickiej 1919-1921 : organizacja, metody, treści, Toruń 2004, s. 159.

[11] Liga Antybolszewicka współpracowała z Oddziałem II NDWP. Por. A. Pepłoński, Wywiad polski na ZSRR 1921 1939, Warszawa 1996, s. 22.

[12] Materiały okrucieństw bolszewickich, „Rzeczpospolita”, R.1, nr 47 z 1 sierpnia 1920 r. (wyd. poranne).

[13] Gord. [Stefan Krzywoszewski], Biuro prasowe N.D., „Świat” nr 44 z 30 X 1920, s. 11

[14] Alfred Savoir, ibidem.

[15] Commandant de Civrieux, Pologne et Russie. De l’entrée des Polonais dans Kiew a leur demande d’armistice (6 mai – 24 jullet), „L’Illustration”, nr 4039, 31.07.1920 r.

[16] Jérôme Bourgon, Photographing 'Chinese Torture’, http://turandot.chineselegalculture.org/Essay.php?ID=1 (dostęp 28.12.2019 r.).

[17] Timothy Brook, Jerome Bourgon, Gregory Blue, Historia chińskich tortur, Warszawa 2008, s. 33.

[18] Claire Margat, Supplice chinois in French Literature: From Octave Mirbeau’s Le jardin des supplices to Georges Bataille’s Les larmes d’Éros, http://turandot.chineselegalculture.org/Essay.php?ID=38 (dostęp 28.12.2019 r.).

[19] Jérôme Bourgon, Photographie et vérité historique: Le lingchi de Wang Weiqin, http://turandot.chineselegalculture.org/Essay.php?ID=11& (dostęp 28.12.2019 r.).

[20] Henryk Lisiak, Propaganda obronna w Polsce w rozstrzygającym okresie wojny polskosowieckiej 1920 r., „Dzieje Najnowsze”, 29, 1997, Z,. 4, s. 10.

[21] Edward Ligocki, Czerwony obłęd, „Tygodnik Illustrowany” nr 45-46, XI-XII 1919 r.

[22] Tekst ukazał się po polsku pt. Rosyjskie okrucieństwo w tłumaczeniu Piotra Gursztyna z języka ukraińskiego. Patrz: M. Gorki, Rosyjskie okrucieństwo, „Fronda” 1996, nr 7, s. 156-159Dostępny jest w formie cyfrowej: http://frondalux.pl/rosyjskie-okrucienstwo/

[23] Maksym Gorki, O russkom kriestianstwie, Berlin 1922, s. 17 (tłumaczenie TS).

[24] Ibidem, s. 18-19.

[25] M. Gorki, O russkom kriestianstwie. Publikacija i kommentarii I. A. Riewiakinoj, „Literaturowiedczeskij Żurnał”, nr 17, 2003r., s. 250-251,

[26] Piotr Bauer, Generał Józef Dowbor-Muśnicki, 1867-1947, Poznań 1988, s. 63.

[27] Ibidem, s. 77.

[28] Ibidem, s. 88.

[29] Ibidem, s. 101-108.

[30] Józef Dowbor-Muśnicki, Moje wspomnienia, Warszawa 1935, s. 146.

[31] Józef Kordek, Szkice do historii artylerii. 2-a Brygada Artylerii Strzelców Polskich, „Placówka. Ilustracja Polska” październik-listopad 1935, nr 8, s. 103.

[32] National Archives College Park, (RG 165) Military Intelligence Division, Records of the War Department General and Special Staffs (NACP, MID, , mikrofilm: M1508: Poland: General Conditions (MID 2067), M1508-005-178, M1508-005-179, M1508-005-179.

[33] Joseph W. Bendersky, The Jewish Threat: Anti-Semitic Politics of the American Army, New York, 2000, s. 86.

[34] Cameron MacKenzie był korespondentem prasowym „London Chronicle”, akredytowanym przy armii amerykańskiej. Por. The United States Army in the World War, 1917-1919: Reports of Commander-in-Chief A.E.F. Staff Sections and Services. Part II, Washington 1948, s. 92.

[35] Hugh S. Gibson, Amerykanin w Warszawie. Niepodległa Rzeczpospolita oczami pierwszego ambasadora Stanów Zjednoczonych, Kraków 2018, s. 122.

[36] „Trip to Vilna and Warsaw,” 15.05.1919, NACP, RG 165, MID 2067-85, mikrofilm: M1508: Poland: General Conditions (MID 2067), M1508-005-173, M1508-005-174. Tekst oryginalny: The Countess also related several stories of murder and mutilations of friends and acquaintances by the bolsheviki. One story was of two brothers, who were in the polish army, who were captured and horribly mutilated and handled. Copies of these pictures are attached to this report in order to give an idea of what was done. It will be noted that the bolsheviki soldiers were laughing and grinning and standing about.

[37] W oryginale: Vitesp, Russia. Patrz: „Trip to Vilna and Warsaw” 15.05.1919, NACP, RG 165, MID 2067-85, mikrofilm: M1508: Poland: General Conditions (MID 2067), M1508-005-173.

[38] O hrabinie Wielhorskiej wspomina w liście do żony z 7 XI 1919 r. Stanisław Rostworowski. Patrz: S. Rostworowski, Listy z wojny polsko-bolszewickiej, Warszawa 1995, s. 165-166.

[39] Ibidem.

[40] Cameron MacKenzie, [brak tytułu], „Buffalo Courier” 15.06.1919, cyt. za: Stephanie Laudyn, A World Problem. Jews – Poland – Humanity. A Psychological and Historical Study, Chicago 1920, s. 291-292. W oryginale cytat brzmi:

The savagery directed against Polish officers whom they captured was almost incredible, and this was particularly true in regard to prisoners of either noble or land-owning families. One story was heard in Vilna repeatedly, and is an epic of the city’s one hundred days. It concerns the fate of two Rosinovski, whose father is a small landed proprietor near here. One of the young men was a captain in the Polish army, while the other was a lieutenant. During March, both were captured, and after torture, were finally put to death in a manner so revolting that it is not possible to give the details.

Photographs of what remained of their mutilated bodies are now in my possession, and it is inconceivable that even in the dark ages a more revolting horror could have been produced.

[41] Ibidem, s. 290. W oryginale cytat brzmi:

Vilna, May 5 – Before me as I am writing now there is a small gallery of photographs. One photograph is of a young man, whose eyes have been gouged out; another of a man — and there are certain little details which suggest that the man might have been a most agreeable person — the top of his skull had been chopped off; another of a man whose feet have been burned to stumps, and still another of a body which had not been decapitated, but from which one arm and both legs had been severed. There are other photographs in this collection, too gruesome for even the smallest description. All are victims of the Bolshevik occupancy of Vilna and will attest the general character of the 106 days of that regime.

[42] Ibidem. W podobny sposób wydarzenia w Wilnie relacjonowali Hugh S. Gibson oraz płk William F. Godson. Patrz: Joseph W. Bendersky, op. cit., s. 84-85.

[43] Mieczysław Wrzosek, Polskie formacje wojskowe w Rosji w latach 1917-1920, „Niepodległość i Pamięć”, nr 5/2 (11), 1998, s. 136-137.

[44] Mieczysław Wrzosek, Polskie korpusy wojskowe w Rosji w latach 1917-1918, Warszawa 1969, s. 255.

[45] Wańkowicz był sądzony przez trybunał polowy, który jednak uwolnił go od odpowiedzialności karnej.

[46] Melchior Wańkowicz, Strzępy epopei. Szpital w Cichiniczach. Wrzesień żagwiący. Po klęsce, Warszawa 2009, s. 92.

[47] Mieczysław Wrzosek, Polskie korpusy wojskowe w Rosji w latach 1917-1918, Warszawa 1969, s. 235-236.

[48] Ibidem, s. 258.

[49] Henryk Bagiński, Wojsko Polskie na Wschodzie 1914-1921, Warszawa 1921, s. 424.

[50] Ibidem, s. 188-189.

[51] Wacław Solski, wł. Pański (1897-1990) – polski pisarz i działacz komunistyczny w ZSRS. W 1928 roku zerwał z komunizmem i wyjechał na Zachód.

[52] Jan Baryła (1881-1942) – działacz SDKPiL, KPP, PPR.

[53] Wacław Solski, Moje wspomnienia, Warszawa 2008, s. 101.

[54] Norbert Michta, Poczet rewolucjonistów. Stanisław Berson, „Przekrój”, 1978 nr 8.

[55] Wacław Solski, op. cit., s. 101.


Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.