Dziadek w Wehrmachcie, ojciec w SS - Fototekst
Tomasz Stempowski | On 30, listopad 2012
Zdjęcie przedstawiające czterech esesmanów w samochodzie, z których jeden – kierowca, przypomina Donalda Tuska trafiło do obiegu medialnego, głównie internetowego, po tym jak opublikowała je „Gazeta Wyborcza” (nr 112 z 15-16 maja 2010 roku). Michał Kokot i Bartosz T. Wieliński w artykule Donald Tusk z SS i spisek smoleński poinformowali, że we Wrocławiu rozpowszechniane są ulotki zawierające wzmiankowaną fotografię opatrzoną pytaniem: czy kierowca to Donald Tusk, ojciec premiera[1]. Oprócz tego ulotki zawierały także sugestię, że Bronisław Komorowski wiedział o katastrofie smoleńskiej na dwie godziny przed nią i jakoby zapowiadał ją rok wcześniej.
Kokot i Wieliński wykazali, że ojciec premiera Tuska nie mógł z wielu względów być esesmanem przedstawionym na zdjęciu i takie insynuacje to kompletna bzdura. Ojciec premiera we wrześniu 1939 r., gdy wykonywano to zdjęcie, miał zaledwie dziewięć lat. Ale nawet gdyby w 1939 r. był w wieku poborowym, to jako obywatel Wolnego Miasta Gdańska nie mógłby nosić niemieckiego munduru. Pierwszy pobór Niemców z wcielonego do III Rzeszy Wolnego Miasta czy Górnego Śląska miał miejsce w 1940 r.
Poza tym ojciec Tuska, jako syn polskiego kolejarza, na pewno nie zostałby wcielony do SS. Wstęp mieli tam tylko zadeklarowani i sprawdzeni Niemcy. Tym bardziej nie znalazłby się w Służbie Bezpieczeństwa, gdzie trafili najbardziej oddani naziści. Nie mówiąc o tym, że by uzyskać stopień SS-Rotenführera, czyli kaprala (taki stopień ma podoficer na zdjęciu), musiałby odsłużyć dobre kilka lat.
Ulotka była rozdawana 13 maja na wrocławskim Rynku. Wrzucano ją także do skrzynek na listy w dzielnicy Krzyki. Prawdopodobnie, gdyby nie publikacja w „Wyborczej” znana byłaby tylko lokalnie i szybko skończyła swój żywot w koszach na śmieci. Taki zresztą pogląd wyraził też Marek Górlikowski, autor zamieszczonego w „Gazecie Wyborczej” już dzień później (16 maja 2010 roku) artykułu o wymownym tytule Dementowanie bzdur je uprawdopodabnia[2]. Zauważył w nim: Kiedy to przeczytałem, złapałem się za głowę. Nie dlatego, że to bzdura, nawet nie dlatego, że mało zdolni uczniowie Jacka Kurskiego – autora kłamstwa o dziadku z Wehrmachtu – pomylili dziadka z ojcem, ale dlatego, że komuś do głowy przyszło to dementować. Raz – w nakładzie ponad 400 tys. ze zdjęciem; dwa – w internecie też ze zdjęciem. W sobotę był to najczęściej czytany tekst przez internautów. I tak dzięki artykułowi ulotka wykonana przez kogoś niespełna rozumu uzyskała rozgłos milion razy większy niż we wrocławskiej dzielnicy nomen omen Krzyki.
Autor zapewne miał rację ponieważ, podobieństwo jednego z esesmanów znajdujących się na zdjęciu zostało zauważone już wcześniej a informacje o tym pojawiły się w sieci. Daniel Nogal opublikował zdjęcie na stronie pardon.pl 9 marca 2010 w artykule Poznaj drugiego „dziadka z Wehrmachtu” (ZOBACZ)[3]. Powoływał się przy tym na serwis lublin.com.pl, który dokonać tego odkrycia 3 marca i zaprezentował je w niepodpisanym artykule Dziwne zdjęcie znalezione w sieci…[4]. Daniel Nogal całą sprawę przedstawił jako interesującą ciekawostkę, natomiast serwis Lublin.com.pl opatrzył artykuł sensacyjnym leadem:
Przypadkowe podobieństwo? Zbieg okoliczności? Genialna manipulacja? Sieć ma nieprzebrane zasoby. Czasami, przez przypadek znajdujesz coś czego wcale nie szukałeś. Coś co może być prawdą, ale może być manipulacją lub wręcz prowokacją.
Zdjęcie miało zostać przesłane do redakcji serwisu przez niewymienionego z nazwiska czytelnika, który także wysunął „niesamowitą hipotezę”, że to dziadek Tuska. Autor artykułu pisze o pochodzeniu zdjęcia z Bundesarchive i cytuje jego opis, wspomina także o wcześniejszych sugestiach Jacka Kurskiego. Stwierdza jednak, że esesman na zdjęciu nie może być dziadkiem Tuska, gdyż ten po prostu inaczej wyglądał. Na końcu formułuje wnioski, które jakby antycypują zamieszanie, które nastąpi dwa miesiące później:
Jaki morał z tego wszystkiego wynika?
1. Że łatwo jest popełnić błąd wyciągając pochopne wnioski.
2. Że premier Tusk ma niesamowitego pecha. Bowiem człowiek na fotografii jest do niego rzeczywiście niezwykle podobny. I gdyby nie fakt, że na stronach portalu wiadomosci24.pl można znaleźć prawdziwe zdjęcie dziadka premiera, Józefa Tuska, to mielibyśmy sensację na całą Polskę.
Po publikacji „Gazety Wyborczej” fotografia zaczęła własne życie w internecie, wzbudzając na licznych forach żywe dyskusje.
Autentyczność fotografii nie budzi żadnych wątpliwości. Pochodzi ona z zasobu Bundesarchiv i dostępna jest w jego internetowym katalogu pod sygnaturą Bild 101I-380-0069-37. Należy do zespołu Bild 101 I – Propagandakompanien der Wehrmacht – Heer und Luftwaffe – kolekcji zdjęć wykonanych przez fotografów Kompanii Propagandowych Wehrmachtu. Według opisu fotografia powstała we wrześniu 1939 roku w okolicy Ustronia i Opatowa w czasie akcji wywózki aresztowanych Żydów pod nadzorem policji i SD . W kabriolecie siedzi czterech esesmanów w stopniach Oberscharführera, Sturmmanna, Untersturmführera, Oberscharführera. (Polen, bei Ustronie / Opatow.- Transport verhafteter Juden auf einem LKW unter Bewachung durch Polizei und SD.- Vier Männer des SD in einem Cabriolet sitzend (vlnr: Oberscharführer, Sturmmann, Untersturmführer, Oberscharführer); KBK Lw 4)). Autorem zdjęcia był fotograf o nazwisku Lifta. W kolekcji znajduje się jeszcze 11 fotografii wykonanych przez niego, jak głosi opis, w pobliżu Opatowa i Ustronia. Łącznie 5 fotografii (Bild 101I-380-0069-33, Bild 101I-380-0069-34, Bild 101I-380-0069-35, Bild 101I-380-0069-36, Bild 101I-380-0069-37), przedstawia, według katalogowego opisu, wywózkę aresztowanych Żydów, 3 (Bild 101I-380-0069-38, Bild 101I-380-0069-39, Bild 101I-380-0069-40) – filmowanie aresztowanych Żydów, 3 (Bild 101I-380-0069-29, Bild 101I-380-0069-30, Bild 101I-380-0069-31), – fotografowanie i filmowanie płonącego domu, a jedna (Bild 101I-380-0069-28) płonący dom.
Trudno stwierdzić, jak powstały opisy znajdujące się w katalogu Bundesarchiv. Fotografie wykonywane przez członków Kompanii Propagandowych zazwyczaj były zaopatrywane w metryczki zawierające dane o temacie, miejscu i czasie ich wykonania. Ale możliwe jest też, że opis stworzył archiwista, który określając miejsce, sugerował sie widoczną na trzech zdjęciach serii (Bild 101I-380-0069-29, Bild 101I-380-0069-30, Bild 101I-380-0069-31) tablica z nazwami Ustronie i Opatów.
Bez względu jak było, do opisów wkradły się pewne nieścisłości. Przede wszystkim fotografie zostały zrobione w Wieruszowie. Tablica informacyjna na ścianie domu, widoczna na trzech zdjęciach, to kierunkowskaz pokazujący drogę do odległego o 7,5 km Ustronia i 9,4 km Opatowa. Ujęcie zrobiono od strony ul. Kuźnickiej, w lewo droga prowadzi do Kępna, w prawo ul. Podzamcze do Wieruszowa. Na wprost widoczny jest płonący dom państwa Rybaków, natomiast narożnik z kierunkowskazem należy do budynku należącego do państwa Łabędzkich. Wbrew podpisom akcja wywózki aresztantów dotknęła nie tylko Żydów ale także wojskowych i cywilnych jeńców narodowości polskiej.
Cała seria powstała, jak się wydaje, przy okazji filmowania na potrzeby propagandowe akcji wywózki aresztowanych mężczyzn Żydów i Polaków oraz sceny gaszenia przez żołnierzy niemieckich płonącego budynku. Filmowcy prawdopodobnie należeli do kompanii propagandowej Wehrmachtu PK 649, która była przydzielona do 8 Armii operującej na tym terenie. Akcję wywózki natomiast prowadzili zapewne policjanci z Einsatzgruppe III działającej na zapleczu 8 Armii.
Sugestia, że kierowca w mundurze SS była nawiązaniem do wcześniejszej o kilka lat wypowiedzi Jacka Kurskiego, członka sztabu wyborczego Lecha Kaczyńskiego w wyborach 2005 roku, który w wywiadzie dla „Angory”, opublikowanym w wyborczym dodatku do tego tygodnika, stwierdził, że: Poważne źródła na Pomorzu mówią, że dziadek Tuska zgłosił się na ochotnika do Wehrmachtu. Na Pomorzu zdarzało się często wcielanie do Wehrmachtu, ale siłą. Cokolwiek było z jego dziadkiem nie winię za to Donalda Tuska. Winię go jedynie za tolerowanie plotek na ten temat. (…) Tusk w swojej publicystyce historycznej prezentuje często niemiecki punkt widzenia. Czyni też wiele proniemieckich gestów[5]. Słowa te rozpętały burzę, wskutek której Kurski został usunięty ze sztabu wyborczego. Trudno ocenić jaki wpływ wywarły na wyborców – ostatecznie Tusk przegrał wybory. W rzeczywistości dziadek Donalda Tuska, Józef Tusk, po wybuchu wojny w 1939 roku był aresztowany przez Niemców i trafił do obozu w Stutthofie, a później Neuengamme. Po zwolnieniu wcielono go 2.8.1944 do Wehrmachtu do Kompanii Kadrowej 328 Zapasowego Batalionu Szkolnego Grenadierów. Z ewidencji skreślono go 12.10.1944 roku. Dostał się wtedy do niewoli i jak wynika z dokumentów angielskich 24.11.1944 Józef Tusk wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych gen. Andersa[6].
Pomysł wykorzystania podobieństwa współcześnie żyjącego polityka do postaci uwiecznionej na archiwalnej fotografii, w celu jego dyskredytacji, nie jest nowy. W 2003 roku polskie media obiegła informacja, że na jednym ze zdjęć pokazujących oficerów kolaborujących z Niemcami oddziałów rosyjskich, widoczny jest ojciec prezydenta Rosji Władimira Putina.
Tygodnik „Angora” na okładce numeru 31 z 3.8.2003 roku opublikował zdjęcie archiwalne z wklejonym dla porównania portretem prezydenta Rosji krótki artykuł Józefa Szaniawskiego pt. Czy ojciec prezydenta Rosji brał udział w stłumieniu Powstania Warszawskiego?, w którym autor twierdził, że Wiktor Suworow odnalazł zdjęcie i rozpoznał na nim ojca Władimira Putina. Artykuł rozpoczął cykl zatytułowany Historia jednej fotografii publikowany aż do nr 41 z12.10.2003 roku. Kontrowersje wzbudziło nie tylko rzekoma obecność ojca Putina, ale także wiele okoliczność jego publikacji. Wiktor Suworow zaprzeczył, że ma z nią cokolwiek wspólnego.
Odnajdywanie podobieństw między osobami uwiecznionymi na fotografiach archiwalnych a współcześnie działającymi politykami, w celu dyskredytacji tych drugich jest pewną polską specyfiką. Zwraca uwagę prosty, czy raczej prostacki, mechanizm, który jest przy tym wykorzystywany. Zdjęcia mają wskazywać, że w historii rodzinnej polityka, jest jakaś kompromitująca tajemnica. W obu przypadkach, Tuska i Putina, miała to być służba ojca (względnie dziadka) w nazistowskim wojsku i udział w antypolskich zbrodniczych działaniach. Jednak, co charakterystyczne, w obu przypadkach osoby znajdujące się na archiwalnych zdjęciach podobne są nie do ojców polityków, lecz do nich samych. Chciano wykorzystać najprostsze skojarzenia oparte na podobieństwie.
autor: Tomasz Stempowski
[1] Michał Kokot, Bartosz T. Wieliński, Donald Tusk z SS i spisek smoleński,
[2] Marek Górlikowski, Dementowanie bzdur je uprawdopodabnia,
[3] Daniel Nogal Poznaj drugiego „dziadka z Wehrmachtu” (ZOBACZ)
[4] Dziwne zdjęcie znalezione w sieci…
[5] Paweł Wroński, Atak Wehrmachtem, „Gazeta Wyborcza”, Nr 238 (12. X.2005).
[6] Tomasz Gawiński, Prawda o przodkach Donalda, „Angora”, nr 43 (23.X.2005)
Dodaj komentarz