Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image
Przewiń do góry

Góra

Brak komentarzy

„Świteź” – pierwsza polska agencja fotograficzna - Fototekst

„Świteź” – pierwsza polska agencja fotograficzna

Tomasz Stempowski | On 12, grudzień 2021

Za pierwszą polską agencję fotograficzną przyjęło się uważać „Pierwszą Polską Agencję Fotograficzną Mariana Fuksa”. W pewnym stopniu przyczyniło się do tego sprytne włączenie do jej nazwy przymiotnika „pierwsza”. Juliusz Garztecki w Przyczynkach do historii fotografii w prasie polskiej zwrócił uwagę, że twierdzenie Fuksa nie znajduje potwierdzenia w faktach[1]. Serwisów fotograficznych dostarczały już wcześniej: Biuro Ilustracyjne Marka Münza we Lwowie[2], Biuro Dzienników R. Wysockiego w Lublinie[3] oraz Zakład Artystycznej Fotografii „Świteź” z Warszawy. Wiele wskazuje, że właśnie to ta ostatnia firma była pierwsza.

Garztecki podaje, że nazwisko Fuksa, jako autora fotografii, pierwszy raz pojawiło się w „Świecie” (nr 39) z 24 września 1910 r., natomiast zdjęcia sygnowane nazwą „Agencja Fotograficzna Maryana Fuksa” ukazały się w numerze 44 tego tygodnika z 29 października 1910[4]. Wreszcie w numerze 52 z 24 grudnia 1910 na stronie 25 znaleźć można notkę: Pierwsza Polska Agencya fotograficzna. W narożnym domu na rogu ul. Marszałkowskiej i Jerozolimskiej otwarto w tych dniach i poświęcono nowy zakład i agencyę fotograficzna p. Maryana Fuksa, który dał się już poznać czyniąc rozliczne zdjęcia chwili bieżącej w Kraju i w Warszawie, do użytku pism ilustrowanych i codziennych. Nasz „Świat” niejednokrotnie pomieszczał ilustracye chwili bieżącej, zdjęcia agencyi Mariana Fuksa[5].

Reklama w „Kurjerze Porannym”, R. 35, nr 333, 1.12.1910

W rzeczywistości jednak to nie w „Świecie” nazwa agencji pojawiła się po raz pierwszy. Wcześniej dostarczone przez nią fotografie opublikował sam Marian Fuks. Zamieścił je w Dodatku Nadzwyczajnym Agencyji Fotograficznej Marjana Fuksa”[6] datowanym na 8 października 1910 r., dołączonym do poświęconego wyścigom konnym pisma „Kula. Dodatek Sportowy” (nr 7 z 6.10.1910 r. )[7], którego również on był wydawcą. Dodatek zawierał ilustrowany sześcioma zdjęciami reportaż o morderstwie popełnionym przez zakonnika z Jasnej Góry – Damazego Macocha. Zaledwie dwie fotografie miały charakter zdjęć reporterskich, pozostałe były typowymi studyjnym portretami. Miał to być jednak tylko początek. Na ostatniej stronie dodatku Fuks zapowiadał:

Po porozumieniu się z zagranicznemi agencjami fotograficznemi w kwestji zamiany aktualnych obrazowań chwili bieżącej, mamy zamiar, oprócz dostarczania illustracji pismom obrazkowym, w ważniejszych chwilach wydawać specjalne illustrowane dodatki nadzwyczajne, poświęcone wyłącznie danemu zdarzeniu, co niniejszem zapoczątkowujemy[8].

Zatem można uznać, że agencja Fuksa powstała w pierwszych dniach października 1910 r. Dlaczego zatem „Świat” informację o jej powstaniu ogłosił dopiero pod koniec grudnia? Być może za początek działania firmy uznał dzień otwarcia lokalu zakładu fotograficznego Marjana Fuksa przy Jerozolimskiej 49, co nastąpiło – jak wynika z krótkiego ogłoszenia wydrukowanego na pierwszej stronie „Kuriera Porannego” – 1 grudnia 1910 r.[9]. W następnym numerze tego pisma podano dokładniejsze informacje:

W narożnym domu na rogu ul. Marszałkowskiej i Jerozolimskiej otwarto wczoraj i poświęcono nowy zakład i agencję fotograficzną Marjana Fuksa, który dał się już poznać czyniąc rozliczne zdjęcia chwili bieżącej w kraju i w Warszawie do użytku pism ilustrowanych i codziennych. I nasz Kurjer niejednokrotnie pomieszczał ilustracje chwili bieżącej, zdjęcia agencji M. Fuksa. Nowy zakład urządzono z zastosowaniem wszystkich nowych ulepszeń i aparatów z dziedziny fotograficznej. Zdjęcia mogą być robione nawet wieczorem przy zastosowaniu umyślnie urządzonego oświetlenia elektrycznego[10].

Zatem początkowo zakład Fuksa łączył pracę dla prasy z tradycyjną fotografią rzemieślniczą. Pod tym względem nie odbiegał od praktyki innych fotografów tej epoki. Wyróżniał się tym, że o ile zazwyczaj fotografowie prowadzący zakłady portretowe rozszerzali swoją ofertę o zdjęcia dla prasy, dla niego od początku one stanowiły priorytet. A na pewno szybko się nim stały.

Garztecki zauważa, że przyczyną nieporozumień odnośnie do pierwszeństwa agencji Fuksa, jest wieloznaczność przymiotnika „pierwsza”. W polskich reklamach początku XX wieku często wykorzystywano go w nazwach przedsiębiorstw, z tym, że nie oznaczał on w nich pierwszeństwa chronologicznego, ale to, że dana firma jako pierwsza użyła jakiejś nazwy, albo, że rości sobie pretensję do bycia najlepszą w jakiejś dziedzinie. Zatem „Pierwsza Agencja” oznaczałaby, że Fuks użył jako pierwszy słowa agencja lub/i że jego zakład fotograficzny jest najlepszy[11]. Niejednoznaczność przymiotnika „pierwszy” dawała Marianowi Fuksowi korzyści i innego rodzaju. W grę wchodziły bowiem także czynniki psychologiczne. Fuks był self-made manem, który musiał wywalczyć sobie pozycję w świecie, w którym fotograf plasował się dość nisko w hierarchii, zarówno społecznej, jak i zawodowej. Dlatego – jak uważa Garztecki – zależało mu na zapewnieniu sobie sławy pierwszego polskiego fotoreportera. Prowadził intensywną autoreklamę w tym zakresie, i wielokrotnie, mówiąc delikatnie, rozmijał się z faktami[12]. Miał jednak siłę przekonywania i jego „Pierwsza Agencja Fotograficzna” z 1910 r. zepchnęła w niepamięć wcześniejszych konkurentów.

Taki los spotkał Zakład Artystycznej Fotografii „Świteź”, który powstał 5 kwietnia 1907 r., trzy lata przed agencją Fuksa. Dokładną datę otwarcia znamy, dzięki krótkiej notce opublikowanej następnego dnia w dzienniku „Ludzkość”[13]. Według innej publikacji założono go już w 1905 r. Ukazała się ona jednak dopiero w 1909 r. i wydaje się mniej wiarygodna[14].

„Świteź” mieścił się w domu Fajansa przy ul. Marszałkowskiej 58 w Warszawie. Początkowo specjalizował się głównie w studyjnej fotografii portretowej i reprodukcjach. W 15 numerze „Świata” z 13 kwietnia 1907 r. reklamował swoje usługi: Zakład wykona: portrety z natur wszelkich rozmiarów kolorowane olejno, akwarellą, kopje obrazów olejnych, powiększenia z dawnych fotografji, grupy składane, pocztówki itp. Ceny bardzo nizkie[15]. Bardzo szybko poszerzył zakres swojej działalności. W maju 1907 r. jego zdjęcia pojawiły się w prasie. Ilustrowały opublikowaną w „Wiedzy” notkę o wznowieniu wydawania „Nowej Gazety”, o czym to drugie pismo informowało w numerze z 8 maja[16]. Rok później nazwa Warsz.[awski] Zakł.[ad] Art.[ystycznej] Fot.[ografii] „Świteź” pojawiła się w szóstym numerze „Świata” z 8 lutego 1908 r., w podpisie do fotografii zamieszczonych w artykule o zabójstwie w majątku ziemskim w Bielinie[17]. Garztecki wyliczył, że tylko w pierwszym półroczu 1908 r. zdjęcia „Świtezi” można znaleźć na łamach tego tygodnika 15 razy w 12 różnych numerach[18]. W następnym roku zakład występuje już jako równorzędny partner „Świata”. Na Wystawie przemysłowo-rolniczej w Częstochowie w 1909 r. oba przedsiębiorstwa wystawiły wspólny pawilon[19]. W numerze 30 „Świata” z 24 lipca 1909 r. wydrukowana została reprodukcja projektu budynku, autorstwa Brunona Paprockiego, z ogromnym aparatem fotograficznym na statywie zdobiącym dach[20]. Jak pokazuje pocztówka wydana przez Wydawnictwo Braci Rzepkowicz, został on rzeczywiście zrealizowany, choć nie był aż tak imponujący jak na rycinie[21].

Zakład Fotografia Artystyczna „Świteź” był nie tylko pierwszą polską agencją fotograficzną, ale także już w pierwszych latach działalności odniósł sukces. Firma angażowała się w przedsięwzięcia o różnym charakterze: oprócz studyjnej fotografii portretowej, robiła zdjęcia dla prasy, obsługiwała komercyjne imprezy masowe oraz wydawała pocztówki. W 1909 r. dysponowała kapitałem zakładowym w wysokości 15 tys. rubli, a jej roczny obrót sięgał 25 tys. rubli[22]. Do tego sukcesu znacznie przyczynił się nie kto inny, jak Marian Fuks. Tu też dorzucił swoje 2 grosze, albo może raczej… 25 kopiejek.

Projekt pawilonu „Świata” i „Świtezi” na wystawie w Częstochowie, „Świat”, nr 30, 24.07.1909

Na wystawie przemysłowo-rolniczej w w Częstochowie „Świteź” miał wyłączność na wykonywanie zdjęć. Zapewne był to intratny monopol, obejmował bowiem nie tylko zdjęcia dla prasy, ale także fotografie portretowe, które były obowiązkowo umieszczane na kartach wstępu. Zajmował się też reklamą. W czerwcu 1909 r. w „Nowej Gazecie” ukazało się ogłoszenie zachęcające do wykupywania ogłoszeń, które miały być prezentowane w czasie ekspozycji:

Ekran reklamowy, na którym pokazywane będą bezpłatne obrazy niknące chwili bieżącej życia wystawy. Podczas trwania Częstochowskiej Wystawy, która wzbudziła niezmierne zainteresowania, w parku Wystawowym urządzony będzie ekran, na który za pomocą światła będą rzucane fotografje aktualne w obrazach niknących. I tak na przykład, w dniu otwarcia wystawy, będzie dokonane kilka zdjęć fotograficznych; na zdjęciach tych będą uwiecznieni wszyscy uczestnicy otwarcia, poświęcenia i zwiedzenia placu wystawy; wieczorem tegoż dnia osoby fotografowane ujrzą siebie na ekranie. Zainteresowanie więc — tą atrakcją, będzie kolosalne. Takie sama zdjęcia będą dokonywane podczas mających być zjazdów, kompanji, odczytów, zebrań etc. etc. Między wspomnianemi zdjęciami — którym się będą przyglądać tysiące osób — pokazywane będą reklamy różnych firm handlowo-przemysłowych. Firma każda będzie pokazywana przez wieczór około 25 do 30 razy (wystawa z powodu teatru będzie otwarta do 12-ej w nocy.) Będzie to zatem najlepszą okazją do zareklamowania się. Liczba zamówień ograniczona. Należy się więc śpieszyć z zamówieniami do Przedsiębiorstwa reklam na ekranie na Wystaw. Przemysłu i Rolnictwa[23].

Prawdopodobnie realizacja wszystkich zobowiązań przerosła możliwości zakładu, co ściągnęło na niego falę krytyki. Narzekano na ceny i opóźnienia[24] oraz na niską jakość wyświetlanych reklam[25]. Kontrowersje pojawiły się jeszcze przed otwarciem wystawy, które nastąpiło 5 sierpnia 1909 r. W tym dniu „Przegląd Poranny” w relacji opatrzonej o dzień wcześniejszą datą pisał:

Jednym z utrudnień dość poważnych, które komitet [organizacyjny wystawy] wymyślił, to fotografie do biletów wejścia dla wystawców, służby i wszystkich funkcjonariuszów wystawy, a rygor ten obowiązuje nawet dziennikarzy i personel teatralny. […] Mówią tu, że owe fotografie mają źródło w tym, że komitet oddał zdjęcia fotograficzne na wystawie i dla wystawy w monopol p. Fuksowi z Warszawy, który za każdą fotografię do stałego biletu wejścia pobiera po 25 kop.[26].

Przytyk wywołał natychmiastowy kontratak Fuksa, który w liście skierowanym do lokalnej „Gazety Częstochowskiej” pisał m.in.:

…ale myli się szan. Korespondent, że jakoby owe fotografie mają źródło w tem, że komitet oddał zdjęcia fotograficzne na wystawie i dla wystawy w monopol niżej podpisanemu, gdyż jak dobrym interesem są te zdjęcia, za które biorą aż 25 kop. (Bajeczna cena, prawda?) niech dowiedzie następujące, iż niniejszem ofiarowuję 100 rubli temu z pp. Fotografów, który podejmuje się po tej samej cenie (25 kop.) dokonać zdjęć pozostałych osób dotychczas jeszcze nieodfotografowanych, które będą musiały mieć fotografie swoje do biletów wejścia na wystawę. Łączę wyrazy itd. Marjan Fuks[27].

Dwa dni później na łamach tej samej gazety kierownik zakładu fotograficznego przy redakcji „Dzwonka Częstochowskiego”, Aleksander Wojtecki, zamieścił odezwę:

Do Pana Fuksa, kierownika zakładu fotograficznego „Świteź” na wystawie częstochowskiej. Powołując się na oświadczenie Pańskie w „Gazecie Częstochowskiej, niniejszem zawiadamiamy, że podejmujemy się robienia fotografii do biletów sezonowych po 25 kop. I prosimy kierować tych klientów do naszego zakładu. Sto rubli zaś, które pan przeznaczył za podjęcie się tej pracy, prosimy złożyć w Zarządzie Sali Zajęć dla ubogich chłopców w Częstochowie. Pokwitowanie prosimy złożyć w Redakcji „Dzwonka Częstochowskiego” pod Jasną Górą[28].

Fragment pocztówki Wydawnictwa Braci Rzepkowicz, przedstawiający pawilon „Świtezi” i „Świata”; źródło: http://www.wystawa1909.pl

Fuks wybrnął z sytuacji w ten sposób, że przekazał redakcji „Dzwonka” na cele charytatywne 25 rubli, uzasadniając mniejszą od deklarowanej kwotę tym, że zapotrzebowanie na zdjęcia do biletów jest już niewielkie. Redakcja uznała jednak sprawę za całkowicie załatwioną[29]. Fuks natomiast nie zaprzestał pilnowania fotograficznego monopolu firmy. Robił to w dość agresywny sposób, co znowu wywołało protesty i zostało odnotowane przez „Przegląd Poranny”:

Bo wprost monstrualne sprawiały wrażenie rozlepione po wystawie afisze, na których fotograf-monopolista ogłosił swoje „postanowienie obowiązujące”, że każdy, kto się ośmieli dokonywać zdjęć na terenie wystawowym bez jego pozwolenia, podlegać będzie „karze” 50 rb. Na rzecz komitetu. Tyle już mamy kar, że już ta „groźna” zapowiedź mało kogo dziwiła. Jednakże komitet polecił afisze zedrzeć[30].

Krytyka pod adresem „Świtezi” wywołała tak duże poruszenie, że „Świat” uznał za stosowne publicznie zdystansować się od partnera:

W ostatnich dniach różne czasopisma zamieściły wzmianki o wyłącznym przywileju, jaki posiada zakład fotograficzny „Świteź” na dokonywanie zdjęć w obrębie wystawy częstochowskiej. Redakcja „Świata” czuje się w obowiązku oświadczyć, że z przedsięwzięciem tem nie ma nic wspólnego ponad zwykły stosunek odbiorcy do dostawcy[31].

Afera wywołana przez „Świteź” jest interesująca nie tylko dlatego, że pokazuje, w jaki sposób zakłady fotograficzne szukały zarobku. Dzięki niej dowiadujemy się też, że Marian Fuks był pracownikiem tej firmy. W prasie nazwano go kierownikiem „Świtezi”. Czy był nim rzeczywiście, trudno stwierdzić. Być może przez okres trwania wystawy, czyli przez dwa miesiące, był jej przedstawicielem w Częstochowie. Zakład siedzibę miał przecież w Warszawie i zapewne nie mógł zaprzestać w niej działalności na tak długi okres. Albo może Fuks odpowiadał za zdjęcia do biletów, a fotografowaniem wystawy zajmował się kto inny. Z pewnością „Świteź” takie zdjęcia robił. Drukował je „Świat”[32], a „Gazeta Częstochowska”, która nie zamieszczała na swoich łamach ilustracji, wystawiała je w witrynie biura i zapewniała, że będzie to robić przez cały okres trwania wystawy[33]. Ciekawe, że sam Fuks w polemikach prasowych posługiwał się tylko własnym nazwiskiem i nigdy nie wymienił nazwy firmy, dla której pracował.

Reklama „Świtezi” w „Chwili Ilustrowanej”, R. 1, nr 17, 23.04.1910

Właścicielem „Świtezi” był Franciszek Kowalewski[34]. Jego nazwisko pojawia się już przy okazji pierwszej prasowej publikacji zdjęć sygnowanych nazwą zakładu. Posługujący się pseudonimem „Holm.” autor wspomnianego wcześniej reportażu Ohydna zbrodnia, poświęconego morderstwu w majątku w Bielinie, napisał w tekście, że fotografie „uskutecznił” p. Kowalewski. Warto zauważyć, że „Świat” wydrukował dwie wersje reportażu, różniące się liczbą zdjęć. Pierwsza zawierała ich sześć, w tym dwa pokazujące ciała ofiar, co uznano za stosowne usprawiedliwić zastrzeżeniem: Choć z zasady unikamy tego rodzaju przykrych zdjęć, to jednak, zważywszy na wstrząsające wrażenie, jakie wywołał w całym kraju napad w Bielinach, nie możemy zaniechać umieszczenia tych fotografii. Stanowią one dokument strasznego zdziczenia zbrodniarzy, których ofiarą padli pp. Wernerostwo. Zdjęcia Warsz. Zakł. Art. Fot. „Świteź”[35]. W drugiej wersji tych dwóch zdjęć i wytłumaczenia nie było.

W 1910 roku Franciszek Kowalewski spróbował poszerzyć jeszcze bardziej zakres swojej działalności. Jego nazwisko pojawiło się w stopce redakcyjnej tygodnika „Chwila Ilustrowana” w charakterze wydawcy i redaktora odpowiedzialnego.

Pierwszy numer pisma ukazał się 1 stycznia 1910 r. Już winieta tytułowa, zawierająca grafiki przedstawiające telefon i aparat fotograficzny, zapowiadała, że zdjęcia będą w niej odgrywać istotna rolę. W słowie do czytelników redakcja pisała: Ilustracja chwili bieżącej, czyli zobrazowanie głównie kliszą fotograficzną, pędzlem i ołówkiem wszelkich faktów i wypadków, godnych zaznaczenia lub podniesienia, jakie nam ta chwila przynosi, objaśnione i uzupełnione słowem prostem i żywem, ale przedewszystkiem uczciwem – oto nasze zadanie, oto zakres podjętej pracy wydawniczej. […] Ażeby sprostać temu zadaniu, zapewniliśmy sobie udział i współpracownictwo dużego grona utalentowanych ludzi pióra i ołówka, a nadto znany zakład fotograficzny „Świteź”, przychodzić nam będzie z pomocą soczewkami swoich migawek[36]. W numerze zamieszczona została także reklama tego zakładu, informująca że: Art.[ystyczna] Fotografia „Świteź” […] przyjmuje zamówienia na zdjęcia wszelkiego rodzaju na miejscu i na mieście w dzień i w nocy[37].

Franciszek Kowalewski angażował się również w inne przedsięwzięcia okołofotograficzne. O ile nie mamy do czynienia z przypadkową zbieżnością imienia i nazwiska, pełnił rolę dyrektora komitetu Wystawy pocztówek oraz materiałów piśmiennych w Warszawie, otwartej 1 marca 1911 r.[38]. Przy tej okazji w prasie ukazał się portret grupowy komitetu, na którym widać także jego twarz. Zdjęcie wykonał zresztą należący do niego zakład fotograficzny.

Reporter „Chwili Ilustrowanej” E. Sławicz i fotograf „Świtezi” wyruszają po materiał do reportażu Trzy ofiary napadu na dwór, „Chwila Ilustrowana”, R. 1, nr 12, 19.03.1910

W późniejszym okresie Kowalewski udzielał się w środowisku warszawskich fotografów zawodowych. W 1916 r. został powołany do prezydium Stowarzyszenia Fotografów Zawodowych Królestwa Polskiego. Na zebraniu inauguracyjnym 27 stycznia[39] odczytał ustawę Stowarzyszenia, które nominalnie na celu miało: utrzymanie sztuki fotograficznej na poziomie artystycznym, zwalczanie tandety i współdziałanie w zwalczaniu przeszkód natury finansowej, dla rozwoju sztuki fotograficznej niekorzystnych[40]. Ustawa zawierała jednak w paragrafie 27 dyskryminacyjny zapis, głoszący, że: 4 członków zarządu ma być chrześcijan, a 3 żydów[41]. Doprowadziło to do rozłamu, wskutek którego fotografowie wyznania żydowskiego opuścili zebranie. Dalsze obrady i wybory do władz odbyły się bez nich. Franciszek Kowalewski wszedł do zarządu organizacji, której członkami byli też inni wybitni fotografowie, jak Bronisław Mieszkowski, Marian Fuks, Wacław Saryusz-Wolski.

O prywatnym życiu Franciszka Kowalewskiego niewiele wiemy. Prasa doniosła, że 27 lutego 1908 r. w kościele pw. św. Antoniego w Warszawie odbył się jego ślub ze Stefanią Trawińską, córką Bolesława i Heleny z Horodyńskich[42]. Daty urodzenia i śmierci nie udało się mi dotychczas ustalić.

Komitet wystawy pocztówek w Warszawie. Pierwszy z prawej stoi Fr. Kowalewski, „Świat”, R. 6 nr 10, 11.03.1911

Jak wiele fotografii „Świteź” dostarczał prasie? Odpowiedź jest trudna z kilku powodów. Po pierwsze, nie zawsze publikowane zdjęcia opatrywano nazwiskiem autora lub nazwą zakładu fotograficznego. Zatem samo żmudne wyliczenie wszystkich zdjęć znalezionych w czasopismach, może być mylące. Dodatkowa komplikację wprowadza inna niż współcześnie praktyka prezentowania zdjęć prasowych. Gazety kupowały fotografie, ale nie zawsze drukowały je na swoich łamach. Zamiast tego wystawiały je w witrynach redakcji, gdzie mogła oglądać je publiczność. Dotyczy to zwłaszcza tych dzienników, które z zasady nie publikowały ilustracji[43]. Było to stałą praktyką „Kuriera Warszawskiego”, który często na swoich łamach reklamował takie ekspozycje[44]. Na przykład 26 maja 1908 r. zawiadamiał, że w oknach „kantoru głównego” gazety można obejrzeć zdjęcia wykonane przez zakład fotograficzny „Świteź”, pokazujące wybuch benzyny w składzie aptecznym Staniszewskiego[45]. Podobnie „Gazeta Poranna 2 Grosze” w swojej siedzibie przy ul. Zgoda 5 eksponowała serię zdjęć „Świtezi” z obchodów święta 3 maja w 1916 r.[46] Dziś te kadry pozostają nieznane. Jak wyglądał pochód wiemy natomiast z fotografii Mariana Fuksa, który opublikował je w formie pocztówek i okolicznościowego albumu.

Ilustrowany wykaz handlowo-przemysłowych firm m. Łodzi, fot. „Świteź”, „Świat” R. 4, nr 15, 10.04.1909

Z podobnych powodów trudno ocenić jakość zdjęć „Świtezi”. Wiele z tych, które ukazały się na łamach prasy to stereotypowe portrety grupowe lub fotografie budynków. Zdarzają się jednak wyjątki. Niestety także w tych przypadkach jakość druku często jest tak słaba, że raczej się domyślamy tych zdjęć niż je widzimy. Niemniej jednak da się wskazać kilka interesujących zdjęć, a nawet ich cykli.

Ciekawą serię tworzą fotografie ilustrujące artykuły na temat polskiego przemysłu, które „Świat” wydrukował w 1908 r.[47]. Każdy z nich poświęcony był jednej fabryce. W tekstach podkreślano ich znaczenie dla rozwoju gospodarczego kraju oraz wychwalano i idealizowano przemysłowców, którzy je stworzyli. Fotografie pokazywały teren fabryk, wnętrze hal produkcyjnych i robotników przy pracy. Niektóre z tych zdjęć oprócz wartości dokumentacyjnej miały niewątpliwe walory estetyczne. Interesującą publikacją było zestawienie na jednej stronie szesnastu fotografii witryn i wnętrz łódzkich sklepów, zamieszczone w jednym numerów „Świata” z kwietnia 1909 r.[48]. Na uwagę zasługuje też fotoreportaż W siedzibie rewizji senatorskiej wydrukowany na stronie tytułowej 17 numeru „Chwili Ilustrowanej” z kwietniu 1910 r. Spróbowano w nim dodać dynamizmu statycznym obrazom biurowej pracy komisji kontrolnej przez ciasne upakowanie na jednej karcie szesnastu różnej wielkości kadrów[49].


Fotoreportaż „Świtezi” W siedzibie rewizji senatorskiej, „Chwila Ilustrowana”, R. 1, nr 17, 28.04.1910
Wyprowadzka lokatorów po pożarze w kamienicy na starym Mieście nr 14 w Warszawie, fot. „Świteź”, „Chwila Ilustrowana”, R. 1, nr 12, 19.03.1910

Nie wiemy, jakie stosunki panowały między Franciszkiem Kowalewskim i Marianem Fuksem. Ich drogi zawodowe przecinały się wielokrotnie. Obaj współpracowali ze „Światem”, a w czasie Wystawy Przemysłu i Rolnictwa w Częstochowie Fuks ewidentnie pracował dla „Świtezi”. Otwarte pozostaje pytanie, czy tylko wtedy, czy od początku istnienia zakładu. „Świteź” i Fuks współpracowali też w zakresie zbierania reklam. Te z nich, które miały być prezentowane na ekranie w Częstochowie, można było zamówić w warszawskim kantorze „Świtezi” lub w Łodzi w biurze Mariana Fuksa, który od grudnia 1906 r.[50] prowadził tam przedstawicielstwo „Świata”[51]. Na wystawie, jego agentura ogłoszeń, mieściła się we wspólnym pawilonie „Świata” i „Świtezi”[52]. Ponadto redakcja wydawanej przez Kowalewskiego „Chwili Ilustrowanej” od lutego 1910 r. mieściła się przy Wilczej 21, w tym samym miejscu, w którym kilka miesięcy później zaczynała działalność agencja Mariana Fuksa. Prawdopodobnie Fuks przejął od Kowalewskiego wydawanie dodatku poświęconego wyścigom konnym na Polu Mokotowskim. W pierwszej części sezonu w 1910 r. ukazywał się on jako „Chwila Ilustrowana. Dodatek Sportowy” pod redakcją właściciela „Świtezi”, w drugiej, od 18 września, wychodził pod tytułem „Kula. Dodatek Sportowy”, a redagował go już Fuks. Grafika na stronie tytułowej, układ i szata graficzna pozostały niezmienione.

W późniejszych latach obaj fotografowie współpracowali także na polu kinematografii. 28 lutego 1930 r. do rejestru handlowego wpisana została spółka z ograniczoną odpowiedzialnością Pracownia Filmowa „Artfilm” z siedzibą w Al. Jerozolimskich 35 w Warszawie, w której zarządzie obaj zasiadali[53]. Być może łączyły ich także jakieś więzy rodzinne. Żoną Fuksa była Teofila z domu Kowalewska[54]. Zbieżność nazwisk sugeruje, że mogła być krewną właściciela „Świtezi”.

Sprawdzanie sprzętu przeciwpożarowego produkowanego w fabryce Józefa Troetzera w Pruszkowie, fot. „Świteź”, „Świat”, R. 3, nr 12, 21.03.1908
Skład lakierów w fabryce lakierów i farb W. Karpińskiego i W. Lepperta w Helenówku pod Pruszkowem, fot. „Świteź”, „Świat”, R. 3, nr 16, 18.04.1908
Pakownia włocławskiej fabryki cykorii R. Bohne i S-ka, fot. „Świteź”, „Świat”, R. 3, nr 17, 25.04.1908
Suszarnia cykorii fabryki R. Bohne i S-ka w Brześciu Kujawskim. Na podwórzu dyr. P. Mikulski rozmawia z zarządcą suszarni p. Bergiem, fot. „Świteź”, „Świat”, R. 3, nr 17, 25.04.1908

Wydaje się, że Fuks wpadł na pomysł założenia agencji, podpatrując współpracę Franciszka Kowalewskiego ze „Światem”. Pierwsze przedsięwzięcia jego nowoutworzonej firmy były powtórzeniem działań „Świtezi”. Tuż przed jej debiutem zapewnił sobie monopol na fotografowanie, w tym robienie zdjęć do biletów, na wystawie rybackiej otwartej 15 września 1910 r. w parku Łazienkowskim w Warszawie[55] – tak samo jak „Świteź” rok wcześniej w Częstochowie. Poza tym, choć jego agencja zaczynała od zdjęć dla prasy, po krótkim czasie otworzył studio portretowe, co „Świteź” oferował od samego początku.

Juliusz Garztecki pisał: Wiemy już, że nie była „Pierwsza Agencja Fotograficzna Mariana Fuksa” faktycznie pierwszą w czasie. Potrzeba agencyjnej obsługi fotograficznej dla prasy wisiała w powietrzu. Prowadziły ją zakłady fotograficzne w formie systematycznej czy dorywczej. Ale Fuks wyciągnął z tego logiczne konsekwencje: zakład swój – bo przecież nie jeden raz jego agencja pracowała jednoosobowo – nastawił na serwis prasowy jako główne, nawet wyłączne zadanie. I w tym logicznym wniosku wyciągniętym z potrzeb i sytuacji prasy był pierwszy[56].

Pierwszy był także w tym sensie, że był lepszy. Jego agencja rozwinęła działalność na dużo większą skalę, niż udało się to Franciszkowi Kowalewskiemu. Robił też chyba lepsze zdjęcia, choć trudno tu o ostateczny werdykt. Po pierwsze dlatego, że sam mógł być autorem części z nich. Po drugie, fotografii „Świtezi” znamy stosunkowo niewiele, a zachowane kopie są z reguły słabej jakości technicznej –trudno więc o rzetelne porównanie.

Na koniec warto się zastanowić nad sensem terminu „agencja fotograficzna”. Co on właściwie znaczył na początku XX wieku? Czy firmy Kowalewskiego i Fuksa można w ogóle tym mianem określić, czy też były to po prostu zakłady fotograficzne wynajmowane przez tę lub inna gazetę? Czy o „agencyjności” można mówić dopiero wtedy, gdy fotografuje się jednocześnie dla kilku tytułów? A może decydujące jest to, kto inicjuje robienie zdjęć? Czy dany zakład działa z własnej inicjatywy i oferuje swoje fotografie gazetom, czy też realizuje ich zlecenie? Za wcześnie, żeby rozstrzygnąć takie wątpliwości. Najpierw musimy lepiej poznać także zasady współpracy z prasą innych fotografów przełomu XIX i XX.

autor: Tomasz Stempowski


[1] Juliusz Garztecki, Przyczynki do historii fotografii w prasie polskiej (X), „Fotografia”, wrzesień 1969, nr 9, s. 207.

[2] Zdjęcie z taką sygnaturą ukazało się w „Świecie”, nr 45, 5.11.1910, s. 12.

[3] Taki podpis pojawia się pod zdjęciem w „Świecie”, nr 25, 22.04.1907. Według Garzteckiego biuro było instytucją efemeryczną.

[4] Juliusz Garztecki, Przyczynki do historii fotografii w prasie polskiej (VII), „Fotografia”, marzec 1969, nr 3, s. 64.

[5] Pierwsza Polska Agencya fotograficzna, Świat”, nr 52, 24.12.1910, s. 25.

[6] Według zamieszczonych tam informacji Agencja miała siedzibę przy Wilczej 21, a więc w innym miejscu niż to, o którym dwa miesiące później informował „Świat”.

[7] „Kula. Dodatek Nadzwyczajny Agencyji Fotograficznej Marjana Fuksa”, 8.10.1910, dodatek do pisma „Kula. Dodatek Sportowy” nr 7, 6.10.1910.

[8] „Kula. Dodatek Nadzwyczajny Agencyji Fotograficznej Marjana Fuksa”, 8.10.1910, s. 4.

[9] „Kurjer Poranny”, nr 333, 1.12.1910, s. 1.

[10] Agencja fotograficzna, „Kurjer Poranny”, nr 334, 2.12.1910. s. 2.

[11] Juliusz Garztecki, Przyczynki do historii fotografii w prasie polskiej (X), „Fotografia”, wrzesień 1969, nr 9, s. 207.

[12] Juliusz Garztecki, Przyczynki do historii fotografii w prasie polskiej (XI), „Fotografia”, czerwiec 1970, nr 6, s. 135.

[13] „Ludzkość. Gazeta Polityczna, Społeczna, Ekonomiczna i Literacka”, R. II, nr 159, 6.04.1907, s. 3.

[14] Przewodnik po Wystawie Przemysłu i Rolnictwa w Częstochowie, sierpień-wrzesień 1909, Częstochowa 1909, s. 128.

[15] Fotografja Artystyczna „Świteź”, „Świat”, nr 15, 13.04.1907, s. 27.

[16] Z ilustracji popularnych, „Nowa Gazeta Poświęcona Wszelkim Zjawiskom Życia Społecznego”, R. 2, nr 11, 8.05.1907, s. 3.

[17] Holm., Ohydna zbrodnia, „Świat”, nr 6, 8.02.1908, s. 21.

[18] Juliusz Garztecki, Przyczynki do historii fotografii w prasie polskiej (X), „Fotografia”, wrzesień 1969, nr 9, s. 205.

[19] Ibidem.

[20] Pawilon „Świata” na wystawie w Częstochowie, „Świat”, nr 30, 24.07.1909, s. 21.

[21] http://www.wystawa1909.pl/index.php?menu=pocztowki&typ=r02 (dostęp 13.11.2021).

[22] Przewodnik po Wystawie Przemysłu i Rolnictwa w Częstochowie, sierpień-wrzesień 1909, Częstochowa 1909, s. 128.

[23] „Nowa Gazeta Poświęcona Wszelkim Zjawiskom Życia Społecznego”, R. 4, 21.06.1909, nr 276, s. 21.

[24] Wł. Prawdzic [Władysław Dębski?], Listy z wystawy (Korespondenta specjalnego delegata „Kurjera warsz.), „Kurjer Warszawski. Dodatek poranny”,. R. 89, nr 221, 12.08.1909, s. 3.

[25] „Przegląd Poranny”, R. 4, nr 222, 12.08.1909, s.2.

[26] Pierwsze wrażenia (Od własnego korespondenta), „Przegląd Poranny, R. 4, nr 215, 5.08.1909. s. 1.

[27] Marian Fuks, Fotografie do biletów sezonowych, „Gazeta Częstochowska”, R. 1, nr 3, 7.08.1909, s. 3.

[28] [Aleksander Wojtecki], Szanowny panie redaktorze, Gazeta Częstochowska”, R. 1, nr 5, 9.08.1909, s. 3.

[29] Aleksander Wojtecki, Szanowny panie redaktorze, „Gazeta Częstochowska”, R. 1, nr 7, 11.08.1909, s. 3.

[30] Z wystawy (Korespondencja własna), Przegląd Poranny”, R. 4, nr 219, 9.08.1909, s.1. W tekście nie pada nazwisko Fuksa, jednak wcześniej w tej samej gazecie pisano, że on ma monopol na robienie zdjęć na wystawie.

[31] „Kurjer Warszawski. Dodatek poranny”,. R. 89, nr 221, 12.08.1909, s. 4. Taki sam komunikat ukazał się w „Przeglądzie Porannym”, R. 4, nr 222, 12.08.1909, s. 2.

[32] „Świat”, Rok IV, nr 32 , 7.08.1909.

[33] Kronika, Fotografie aktualne, „Gazeta Częstochowska”, R. 1, nr 4, 8.08.1909, s. 3

[34] Reklama Artystyczna Fotografja „Świteź” Franciszka Kowalewskiego, „Chwila Ilustrowana”, R. 1, 2.04.1910, nr 14.

[35] Holm., Ohydna zbrodnia, „Świat”, nr 6, 8.02.1908, s. 22.

[36] Do Czytelników, Chwila Ilustrowana”, R. 1, nr 1, 1.01.1910, s. 2.

[37] Ibidem, s. 5.

[38] Wystawa pocztówek oraz materiałów piśmiennych w Warszawie, „Świat”, R. 6 nr 10, 11.03.1911, s. 21.

[39] Kronika bieżąca, „Goniec Poranny”, nr 51, 29.01.1916, s. 2.

[40] Stow. fotografów zawodowych, Kurjer Warszawski. Wydanie poranne”, R. 96, nr 28, 28.01.1916, s. 2.

[41] Ibidem.

[42] Ślub, „Nowa Gazeta Poświęcona Wszelkim Zjawiskom Życia Społecznego”, R. 3, nr 98, 28.02.1908, s. 3.

[43] Informacje o wystawianiu w witrynie kantoru gazety zdjęć „Świtezi” podaje np. „Nowa Gazeta”, R. 3, 26.05.1908, nr 241, s. 3.

[44] Krystyna Lejko, Warszawska fotografia zawodowa na przełomie XIX i XX wieku, „Kronika Warszawy”, nr 3-4, 1988, s. 158.

[45] „Kurjer Warszawski. Dodatek Poranny”, R. 88, nr 145, 26.05.1906, s. 2.

[46] Fotografie obchodu, „Gazeta Poranna 2 Grosze”, nr 125, 6.05.1916, s. 2.

[47] Dr. Mar. F., 65 lat pracy na polu naszego przemysłu. Na chlubnej karcie, „Świat”, R. 3, nr 12, 21.03.1908, s. 26-27; Dr. Mar. F., Dom rolniczy H. Mühsam we Włocławku, „Świat”, R. 3, nr 15, 11.04.1908, s. 24-25; Antony., Nasze lakiery i farby. Kartka z dziejów przemysłu polskiego, „Świat”, R. 3, nr 16, 18.04.1908, s. 25; H. Antony., Włocławska fabryka cykorii R. Bohne i S-ka, „Świat”, R. 3, nr 17, 25.04.1908, s. 22-23; Mar., Z pomocą rolnictwu polskiemu. O fabryce maszyn rolniczych i odlewni żelaza Alfreda Veadtke w Kutnie, „Świat”, R. 3, nr 22, 30.05.1908, s. 24-25;

[48] Ilustrowany wykaz handlowo-przemysłowych firm m. Łodzi, „Świat” R. 4, nr 15, 10.04.1909, s. 24.

[49] W siedzibie rewizji senatorskiej, „Chwila Ilustrowana”, R. 1, nr 17, 28.04.1910.

[50] Juliusz Garztecki, Przyczynki do historii fotografii w prasie polskiej (VII), „Fotografia”, marzec 1969, nr 3, s. 63.

[51] „Nowa Gazeta Poświęcona Wszelkim Zjawiskom Życia Społecznego”, R. 4, 21.06.1909, nr 276, s. 21.

[52] Przewodnik po Wystawie Przemysłu i Rolnictwa w Częstochowie, sierpień-wrzesień 1909, Częstochowa 1909, s. 124. Według informacji zawartych w Spisie wystawców opublikowanym w Pamiętniku wystawy Przemysłu i Rolnictwa w Częstochowie w 1909 r. (s.70) główną siedzibą agentury Fuksa była już Warszawa, nie Łódź.

[53] „Obwieszczenia Publiczne. Dodatek do Dziennika Urzędowego Ministerstwa Sprawiedliwości”, R. XIV, nr 52a, 28.06.1930, s. 12.

[54] [Marian Fuks], Zaranie fotografji dziennikarskiej w Polsce, Warszawa 1925, s.19.

[55] Wystawa rybacka, „Goniec Poranny”, nr 421, 15.09.1910.

[56] Juliusz Garztecki, Przyczynki do historii fotografii w prasie polskiej (XI), „Fotografia”, czerwiec 1970, nr 6, s. 135.


Następny wpis

Najnowszy wpis

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.